Czy akceptujesz Cookies (ciasteczka)?
UWAGA! Serwis wykorzystuje pliki cookie, jeśli nie wyrażasz na to zgody zmień ustawienia swojej przeglądarki internetowej.
Proponujemy i namawiamy, poświęćcie chwilę i przeczytajcie historię szkoły w Cettach zapisaną przez nauczyciela Pana Cz. Topolskiego w 1974 roku. Dołączyliśmy również fotografie kadry nauczycielskiej i uczniów, począwszy od zdjęć wykonanych w latach 50-tych po współczesne.
Prosimy bardzo osoby posiadające pamiątki, dokumenty lub fotografie związane ze szkołą w Cettach o kontakt z nami, zamieścimy je na tej stronie.
Nie tak dawno temu była sobie szkoła w Łaniętach. Zobaczycie tutaj kilka stron z kroniki szkolnej prowadzonej od 1959 roku z przerwą w latach 1961-70, do 1995 roku. Namawiamy do uważnego przeczytania historii szkoły zamieszczonej na pierwszych stronach kroniki, jest tam jednocześnie wiele informacji o Łaniętach z początku XX w. Mamy nadzieję, że nauczyciele i absolwenci tej szkoły odnajdą swoje nazwiska zapisane w kronice i troszkę się wzruszą. Zamieszczone zostały wszystkie fotografie, niestety jest ich niewiele.
Trzeba pamiętać o nieistniejących szkołach, bo to nasze dzieciństwo, wiejski dom kultury a wreszcie nasza własna historia.
Bardzo się cieszymy, że pedagodzy wspominają swoje szkoły z sentymentem i od czasu do czasu przysyłają nam zdjęcia. Otrzymaliśmy kilka fotografii od Jolanty Malinowskiej, która uczyła w tej szkole od 1984 roku do jej zamknięcia w 2000 roku. Publikujemy je poniżej.
Szkoła Podstawowa w Zalesiu posiada największy zbiór kronik szkolnych spośród szkół naszej gminy. Można z nich dowiedzieć się wiele o życiu szkoły ale również zauważyć jaki wpływ na nauczanie wywierał ustrój polityczny kraju. Niezależnie jednak od polityki nauczyciele wykształcili wielu wartościowych wychowanków. Obejrzyjcie kilka stron jednej z kronik zawierających opis historii szkoły w Zalesiu oraz wybrane fotografie nauczycieli i uczniów.
Zakłady Meblarskie ?Zgoda? pamięta większość mieszkańców naszego miasta. Natomiast historia tej firmy odchodzi niestety w zapomnienie. Zamieszczamy fragmenty kroniki Zakładów Meblarskich wykonanej w 1985 roku przez Panią Irenę Bazela z okazji 40-lecia powstania Spółdzielni. Jeżeli oglądając te fotografie przypomnicie sobie, że posiadacie równie interesujące materiały to bardzo prosimy o kontakt, chetnie je opublikujemy.
Otrzymaliśmy dwie fotografie (31.01.2011.) przedstawiające Panią Z. Lewandowską oraz pochód 1 majowy z 1976 roku. Co ciekawe fotografia pochodu wykonana niemal z tego samego miejsca co przed rokiem, te same panie na przedzie a jedna nawet w tym samym płaszczu.
W poszukiwaniu ciekawych informacji o Chodczu i ludziach z nim związanych, natknęliśmy się na książkę wydaną w 1995 roku przez Fundację im. Ludwika Rydygiera, pt.?Władysław Matlakowski lekarz ? pisarz ? uczony? autorstwa Janusza Kapuścika .
Publikacja opowiada o niezwykle twórczym życiu, piekielnie zdolnego i pracowitego człowieka, który zakochał się, a potem ożenił z dziewczyną ze Zbijewa. Jego niestety krótkie życie u boku ukochanej Julii Zaborowskiej było naznaczone pracą i miłością do Polski ale jednocześnie ciężką, nieuleczalną chorobą. Władysław Matlakowski spoczywa na cmentarzu parafialnym w Chodczu, w rodzinnym grobowcu ( znajduje się obok grobowca rodziny Boryssowiczów).
Przyszedł na świat 19 listopada 1850 roku w Warce. Jego pradziad, szlachcic węgierski, przybył do Polski
z Węgier nazywał się Matyas Kosky. Nazwisko rodowe- Matlakowski, powstało z przekręconego złączenia imienia i nazwiska w brzmieniu węgierskim.
Na rozwój umysłowy Władysława Matlakowskiego w początkach jego edukacji oprócz nauczyciela Antoniego Dankowskiego-Radwana wywarł pewien wpływ świątobliwy proboszcz Franciszek Rakowski, który był częstym gościem domu Matlakowskich i zachęcał dzieci do nauki. Niemało też zawdzięczał bohaterowi -`powstania listopadowego ? Piotrowi Wysockiemu, któremu po powrocie z Syberii (1857) wyznaczono Warkę na miejsce osiedlenia. On to pożyczając i darowując młodzieńcowi różne książki wywarł nań wpływ niebagatelny. Jak podnosi Matlakowski w swoim pamiętniku, Wysocki część swoich szczupłych dochodów ofiarował na miejscową szkołę, pragnąc chociaż w ten sposób służyć krajowi u schyłku życia.
Po ukończeniu gimnazjum ze złotym medalem wstąpił Matlakowski jesienią 1870 r. na Wydział Lekarski Uniwersytetu Warszawskiego. Podobnie jak w gimnazjum był Matlakowski studentem wyróżniającym się, odznaczał się rzadką pilnością i pracowitością, jednając sobie uznanie profesury. W okresie studiów Matlakowskiego czesne za naukę wynosiło 50 rubli rocznie, które można było płacić w dwu ratach połrocznych z góry. Zwłoka dłuższan niż miesiąc powodowała usnięcie z uczelni. Matlakowski nie mógł liczyć na większą pomoc z domu. Jego młodsi bracia uczęszczali do szkół ? musiał sam o sobie pamiętać. Utrzymywał się więc z korepetycji, z których wspomagał również braci.
Na posiedzeniu Rady Uniwersyteckiej w dniu 4 listopada 1875 r. powzięto uchwałę o nadaniu Władysławowi Matlakowskiemu dyplomu lekarza z wyróżnieniem. Po ukończeniu uniwersytetu ze złotym medalem ma on do wyboru zaproponowaną przez profesora Juliana Kosińskiego asystenturę w jego klinice lub podróż dookoła świata.
Pilnością i zamiłowaniem do nauki już dawno zwrócił uwagę swoich profesorów. Gdy hr. Benedykt Henryk Tyszkiewicz (1852-1935) z Czerwonego Dworu sposobił się do odbycia podróży dookoła świata na własnym 320-tonowym jachcie ?Żemajtej?, kompletując załogę musiał pomyśleć również o lekarzu. Poprosił więc znajomych w Warszawie o wyszukanie odpowiedniego kandydata, który mógłby towarzyszyć mu
w podróży na Wystawę Światową w Filadelfi. Profesura gorąco poleciła mu Matlakowskiego, nie tylko ze względu na przymioty umysłu i serca, ale także na wykwintność manier. Hrabia kandydaturę zaaprobował,
a wytypowany chętnie skorzystał z propozycji, ponieważ pociągała go ? jak sam wyznaje ? sposobność zwiedzenia świata.
Objęcie w 1882 r. stanowiska ordynatora oddziału chirurgicznego w Szpitalu Dzieciątka Jezus (w Warszawie) i rosnące powodzenie materialne pozwalają Matlakowskiemu snuć plany zawarcia związku małżeńskiego. Swą przyszłą Żonę Julię - jedyną córkę Stanisława Zaborowskiego, właściciela majątku Zbijewo, uczestnika powstania styczniowego, poznał Matlakowski 15 sierpnia 1877 r. Bawił wówczas z wizytą u swego kolegi ze studiów, Józefa Wigury, w Chodczu na Kujawach. Przyjechał tu wraz zmatką zmarłego przyjaciela, Romana Kowalewskiego. Wysokie poczucie godności osobistej sprawiło że poprosił o rękę córki dopiero gdy miał już ustaloną pozycję społeczną.
Kilka miesięcy później, l8 kwietnia, odbył się ślub a 22 młodożeńcy wyjechali do Londynu w podróż poślubną. Zamieszkali na Woburne Place, Russell Square 41. Gdy po latach Place, ich córka, malarka, około 1914 r wyruszyła nad Tamizę dla pogłębienia wiedzy, matka poprosiła ją, aby poszła zobaczyć dom, w którym wówczas mieszkali. Tak był jej sercu bliski. Zwierzyła się również córce, że dzień 18 kwietnia był to najszczęśliwszy dzień w jej życiu.
Wróciwszy do kraju młoda para zamieszkała w Warszawie przy ulicy Marszałkowskiej 120 w pobliżu ogrodu Saskiego. Posesja ta stanowiła własność Karoliny Kleckiej. Młodożeńcy zajęli lokal na drugim piętrze
i zamieszkiwali tu do lipca 1891 r.
Ujawniona u Matlakowskiego w 28 roku życia gruźlica płuc sprawiła że w 1878r .
udał się na leczenie do Frirstenhofu. Wobec pogarszającego się stanu zdrowia w 1883 r. zdecydował się ponownie wyjechać na kurację, tym razem do Szmeksu (obecnie Smokowiec) - miejscowości klimatycznej na Spiszu w Słowcji. Niestety z powodu nieustających deszczów i wilgoci wyprawa ta nie przyniosła spodziewanych rezultatów. Tu jednak po raz pierwszy zobaczył Tatry od strony węgierskiej. Zakopane poznał dopiero w l884 r. a bliżej w 1886 r., gdy za poradą dr. Chałubińskiego razem z żoną
i czteromiesięcznym synkiem wyjechał do Zakopanego. Notabene w tym samym czasie dla poprawy zdrowia wybrał się do Zakopanego Stanisław Witkiewicz ? przyszły autor Na przełęczy.
Na lato 1892 r. - ze względu na panujący wtedy na Chramcowkach kurz i hałas - Matlakowscy przenieśli się na ul.Kasprusie 15, do domu Teresy Soboniowej, położonego wtedy wśród łąk i gajów, z pięknym widokiem na góry i zachowanym do dzisiaj wokoło domu obszernym gankiem. Na nim autor Budownictwa ludowego na Podhalu lubił spędzać dzień cały, pracując nad przekładem Hamleta i gromadząc materiały do planowanej monografii Zdobienie i sprzęt ludu polskiego na Podhalu.
Jesień i wiosna są porami najcięższymi dla chorych na płuca. Ten okres najlepiej spędzić w górach. Jednakże Matlakowski, po ukończeniu prac nad Zdobieniem, zdecydował się na wyjazd, do Zbijewa. Nie chciał już dłużej narażać żony na przebywanie z dala od bliskich, w których miała oparcie w walce o jego życie. Sam też prawdopodobnie utracił nadzielę, że w jego przypadku klimat górski może pomóc.
Pożegnanie z Podtatrzem nastąpiło w początkach kwietnia,o godzinie piątej, w piękny, słoneczny poranek.
W imieniu licznej rzeszy przyjaciół pożegnała Matlakowskich Maria Witkiewiczowa, nieoceniona ich przyjaciółka i opiekunka. Była to wzruszająca chwila i pełna powagi ? każdy miał świadomość, że jest to pożegnanie ostatnie.
On sam, mimo nie najlepszej kondycji fizycznej, nie załamuje się psychicznie i nadal pisze. Niestety stan jego zdrowia systematycznie się pogarsza. W datowanym na 13 czerwca 1895 r. liście do żony- bawiącej chwilowo w Warszawie - prosi o zakup morfiny, albowiem obawia się, czy bez niej wydoła żyć.
Do Zbijewa zaczęły napływać arkusze drukarskie ?Hamleta?, których korektę przeprowadzał wspólnie
z żoną. Wcześniej, gdy intensywnie pracował nad przekładem, zmieniając i przeredagowując tekst, często musiała ona w nocy przepisywać poprawione materiały, aby mógł z rana przystąpić do dalszych prac.
Dzieło to jej przypisał w druku, a otrzymany na tydzień przed zgonem pierwszy egzemplarz kazał oprawić
i jako spóźniony podarek imieninowy ofiarował ze wzruszającą dedykacją:
,,Wśród długiego pasma bogatych i do nieskończoności rozmaitych wrażeń i rozkoszy, jakich doświadczyłem w życiu, poznając wiedzę tajemniczą i jej cudowne prawa, głębokie zależności; poznając przyjaźń wymarzoną; pogrążając się w cudne życie codzienne, podziwiając nienasycenie przyrodę wiecznie inną, wiecznie piękną; zwyciężając siebie, doskonaląc się świadomie, zdobywając ten świat - przydarzyło mi się to rzadkie szczęście, że przez Ciebie długi czas byłem zupełnie szczęśliwy.
We wszystkich ważnych momentach: czy w niebezpiecznych chwilach
operacji, czy w chwili tryumfu, czy w czasie oderwanego myślenia, czy rozkoszowania się przyrodą stawała mi zawsze Twoja postać jasna, prosta, pogodna, piękna, która tak się zlała z moim życiem, że nic dziwnego, iż to dzieło, w którym zawarłem wiele drogich myśli- Tobie przypisuję. Przyjm - najdroższa, na pamiątkę, i chowaj -
Prezentujemy ciekawostkę z przed lat. Jest to kilka stron dziennika szkolnego klasy II ze szkoły w Psarach. Ostatni rok szkolny kiedy dzieci polskie i niemieckie razem chodziły do jednej szkoły, jednej klasy, uczyły się niemal tych samych przedmiotów. Jedyna zasadnicza różnica to oddzielne nauczanie języków i religii. Poznajcie również historię szkoły spisaną przez Marka Koszelaka przy okazji 60-tej rocznicy powstania, pełnił wówczas funkcję dyrektora.
Zamieściliśmy również kilka fotografii otrzymanych od nauczyciela tej szkoły Pawła Kamińskiego, który rozpoczynał tam swoją karierę zawodową.