- Autor: BMZCh
- Odsłon: 6254
Poezja nigdy nie jest prosta i przyjemna. Te same słowa wypowiedziane ustami wielu osób potrafią mieć różne znaczenia, a splecione z nich zdania mogą sprawić kłopoty w pojęciu ich sensu.
Opisując otaczający nas świat, nasze poglądy, nasze przeżycia, wypływamy na ocean wyobraźni. Podczas rejsu po nim kłębiące się myśli tworzą coś na wzór utworu literackiego, który przez krytyków może zostać nazwany nic nie znaczącym wierszykiem. Dla autora jednak, jest on czymś bezcennym. Jest pamiątką z rejsu po oceanie wyobraźni.
Wiersz ma zainteresować, zmusić do postoju, pobudzić wyobraźnie, niekiedy być przestrogą. Stosowana przeze mnie forma przekazu może denerwować odbiorcę, a poruszana tematyka nudzić. Do każdego tekstu napisana została muzyka.
Od wielu lat piszę ?do szuflady?. Myślę, że nadszedł czas, by lokalne środowisko zapoznało się z niektórymi fragmentami mojej pseudotwórczości.
Non Nomen
?paradoksalne spojrzenie (moje zniewolenie)?
oślepiony mrokiem w moim świecie panującym,
nie czuję nic
ogłuszony milczeniem buntowników śpiących,
nie potrafię śnić
oszukany prawdą z ust ich płynącą,
nie chcę wierzyć znów
poparzony zimnymi łzami,
nie będę oczekiwał na radosny cud... nie...
porażony piorunem w słoneczny dzień,
umieram na łące
zagubiony w labiryncie bez ścian,
widzę dusze płaczące
podążam do nich, chociaż jestem martwy, ja idę, ja żyję?
pragnę krzyknąć, lecz nie mogę,
piję morze moich słów
kłamstwo prawdę w sobie ma
w zakłamaniu jestem ja
nie zabijesz nigdy śmierci, uwierz mi...
noc jest dniem bez blasku Słońca
początek jest bratem końca
w moich snach ja nie mam żadnych snów...
rozśmieszony dramatem przyjaciół moich,
upijam się sam
pogrążony w rozpaczy szczęśliwych dni,
w komedii znów gram
złamałem linijkę krojąc chleb,
rysując siebie ołówek zniszczyłem
oddałem do naprawy mózg,
a radio do psychologa zaprowadziłem
nie chciałem słuchać polskich bzdur,
mój słuch raniony nimi był
przeczytałem melodię twą,
wysłuchałem to co napisałeś mi
odnalazłem zaginiony tekst,
antypolityczne słowa trafiły do mnie
wartości utraciły sens,
a ja będę pogrążony w śmierci żył pogodnie...
kłamstwo prawdę w sobie ma
w zakłamaniu jestem ja
nie zabijesz nigdy śmierci,
uwierz mi...
noc jest dniem bez blasku Słońca
początek jest bratem końca
w moich snach ja nie mam żadnych snów..
?moja twarz?
i patrzę na swoją twarz
raz widzę dobro
a raz zło
raz światło dnia
a raz noc
i patrzę tak bez życia
bo oczy jakby martwe ...
i krzyczę na cały głos
tak niewyraźnie
odchylam się
i zmieniam perspektywę spoglądania
a różnic wielu nie ma
bo to jednak wciąż moja twarz
uderzam w lustro i ranię dłoń
ranię twarz i myśli też
nie ujrzysz uśmiechu
i łez radości mej
i patrzę na ciemną krew
jak wino osłabia mnie...
zamykam świata drzwi
samotnie idę śnić
odwrotnie piszę historię snów o wojnie dusz...
i patrzę na swoją twarz...
bo główną rolę gram ja...
?mogę?
mogę zamknąć pewien rozdział mego życia
mogę zniknąć i zapomnieć i uciec stąd
mogę wyssać swoją krew, zaspokoić pragnienie
i zobaczyć Wasze twarze wpadające w zdumienie
mogę rozpocząć batalię o Ciebie kochanie
mogę odzyskać to, co zostało mi zabrane
mogę iść przed siebie z krzykiem szalonym
lecz czy będę z siebie zadowolony...(?)
mogę spalić paczkę fajek i paść zjarany
mogę przypalić sobie skórę i patrzeć na rany
mogę pić drogie wina i zasypiać nachlany
i być tym bardzo usatysfakcjonowany
lecz nie będę podążał za blaskiem marzeń
będę śnił wiecznie bez żadnych wrażeń
będę pisał liryki subiektywne, ekspresyjne
i popadał co sekunda w stany depresyjne
może kiedyś się obudzę i zobaczę Ciebie
czuwającą nad mym ciałem pogrążonym w gniewie
kochającą każdą wadę i ubytki w charakterze
spowodowane tą okropną ciszą w eterze...
odurzony miłością, upojony szczerością
pokłócony z życiem, naćpany radością
przepalony samotnością i fałszywą wolnością
zniknę ...
?mur?
uspokoję ból i ogarnę marzenia
zaciągnę się szczęściem jak nigdy
tak blisko od wiary stracenia
jeden krzyk i mur nie do przeskoczenia...
chociaż chcę,
nie mogę stąd odejść
i znaleźć się po stronie wolności
mur za wysoki dla mojej słabości
i ciągle rośnie na grobie miłości
a po drugiej stronie jest wiosna
taka jak ta, o której wciąż marzę
nie zobaczę jej nigdy,
bo ja sam zbudowałem ten mur ...
ja pragnę
ja marzę
ja kocham
lecz tylko w marzeniach, bo tak chcę
nie wierzysz w słowa moje...
bo nie obchodzę już Cię...
może kiedyś zburzę ten mur...
może wskrzeszę miłość umarłą
i opróżnię radości wór
i oddam Ci wszystko co mam...
?łzy przeze mnie?
..nie mogę żyć daleko
gdy wiem, że łzy przeze mnie
...makijaż rozmywają
a miał trwać permanentnie
marzycielem wiecznym chcę być
i przyszłości sny kreować już dziś
z wiatrem w górę unieść się...
i na ziemię nie spaść ...
jak najwyżej ,tam gdzie wolność
gdzie samotność nie tnie serca
bo tam uśmiech jest miłością
świat ten wojen nie pamięta...
lecz...
...nie mogę żyć daleko
gdy wiem ,że łzy przeze mnie
...makijaż rozmywają
a miał trwać permanentnie
"nowonarodzeni"
a gdy znikną czarne myśli
i narodzę się na nowo
wszystkie słowa będą białe
będę inną już osobą
miłość w sercu mym rozbłyśnie
a nienawiść zniknie we mgle
razem będziemy oczywiście
po raz pierwszy życiem
cieszyć się
kiedy wiosna w głowach naszych
sprawi, że znów zakwitniemy
odejdzie myśl o śmierci
zrozumiemy, że żyjemy
mocniej będę kochał Ciebie
bo zrozumiem co to miłość
mocniej będę kochał Ciebie
będę żył tak jak chcę
przecież wiemy czego chcemy
wszystko dobrze rozumiemy
zniszczmy mur przeszłości
i oddajmy się miłości
cieszmy się sekundą każdą
żyjmy wolno i radośnie
każde z nas będzie gwiazdą
która niebawem rozbłyśnie ...
i wszyscy nas zobaczą...
(...)
Słońce gaśnie
Wiatr nie wieje
Tylko ciemność
Cisza
Pustka
Nicość mnie przeraża
A mój Anioł już nie mój
Znów ja sam ...
I pod skrzydłem swoim białym
Już nie mnie ochraniać będzie...
A zamknięte jego oczy
Nie zobaczą mnie w obłędzie...
Tylko pustka
Cisza
Spokój
I ja w całym tym spokoju
Nie pozbieram swoich myśli
Cisza rani słuch poważniej
Niż huk armat pod Bejrutem
Niczym wariat z twarzą dziecka
Co przebija uszy drutem
Ktoś opuścił mnie za wcześnie
Tylko pustka
Smutek
Żal
Lepiej w ciemność wpaść tak nagle
Zamiast trwać ...
Mój Aniele wróć ...ja błagam
Oddaj ciepło skrzydeł swych
Przywróć serca mego bicie
Stłum krzyk ciszy i ...bądź ...
Nie opuszczaj mnie już nigdy
Daj nadzieję ...
Czas i tak mnie zniszczy kiedyś...
Ale dzisiaj proszę ...bądź ...
Bo ja ...
Potrzebuję Cię...
Słońce znowu blaskiem swoim
Moją twarz oświetli w dzień...
Noc nie będzie wiecznie żywa
A ja znowu rzucę cień...
"śnić ? Nie!"
ten ostatni raz odwiedzę świat a potem odejdę stąd na zawsze
ten ostatni raz głęboko w oczy twe popatrzę
ten ostatni raz pomyślę o tym jak mogło być cudownie
i odejdę stąd tam gdzie nie znajdzie mnie nikt...
i nie będę już śnił
nie ...
nie będę już śnił
nie ...
bez emocji
bez smutku i radości
w nicości pogrążony...
pustką odurzony...
czemu tak łatwo stracić wiarę w to co innym pozwala żyć
czemu trudno znaleźć miarę by zrozumieć żalu byt
przecież mógłbym wznieść się w górę i przed siebie podążać
lecz zbyt ciężko było szczęścia wór samemu rozwiązać...
i nie będę już śnił
nie...
nie będę już śnił
nie...
bez emocji
bez smutku i radości
w nicości pogrążony...
pustką odurzony...
zawiedziony...
"zakowolnik"
bo ja jestem tylko głodnym niewolnikiem
zakochanym w córce swego Pana
szukam wyjścia i mam tunel pod śmietnikiem
gdy ucieknę ona znów zostanie sama
wybrać wolność i zabić miłość na zawsze
czy w niewoli zza krat na nią patrzeć
i dotykać w myślach dłoni i całować
każdego wyboru będę żałować
i karanym być przez Pana swego
za miłość, która istnieć nie powinna
i czuć ból zadany z rąk jego
ale ona jest bardzo silna
nie ucieknę i w cierpieniu będę kochał
stawię czoła Panu swemu i zwyciężę
nasza miłość będzie krwią poplamiona
a świat będzie się z nas śmiał....
- Autor: BMZCh
- Odsłon: 7177
Niewielka część ludzi z każdej społeczności posiada cechy, które określamy mówiąc o nich ?artystyczne dusze?. Wspaniale wzbogacają, ubarwiają swoją osobowością i twórczością środowisko. Cieszymy się, że i w naszej mamy takich utalentowanych twórców, których prace już zamieściliśmy na tej stronie. W tym miejscu mamy przyjemność przedstawić Państwu malarstwo Pani Joli Malinowskiej. Otrzymaliśmy zgodę na publikacje jej obrazów, systematycznie będą dodawane kolejne.
- Autor: BMZCh
- Odsłon: 6895
Łupinada
Dzięcioł ta łaciata ptaszyna
drwi sobie i rzecze:
Co mi tam łupina,
szyszki czy orzecha.
Parę uderzeń dziobem
i oporu zaniecha.
Wiewiórka mi wierzy,
lecz powiada:
Niech ktoś czas zmierzy!
Puszczam w ruch ząbki
i łupince biada!
Ja też wystawię zawodnika,
co orzechów nie unika.
Myślę, że najszybciej da sobie radę,
mój faworyt - dziadek
Wśród Dzidków unikat!
Wiosna 97
Wstała wiosna zbytnio z rana
i jest bardzo rozczochrana.
Parska wiatrem, deszczu śliną.
Straszy wszystkich kwaśną miną!
Skąd wziąć kwiecia na bukieciki?
Żebyśmy ją wspólnie udobruchali .
W lutym przecież jak wiecie,
pod ziemią jeszcze kwiecie.
Może pożyczyć przebiśniegów od górali?
Oj! Kapryśna ta kobietka,
będzie zła bez bukietka.
Naradźmy się więc pręciutko,
bo nieprędko będzie cieplutko.
Jak będziemy długo zwlekać,
możemy jeszcze na mróz ponarzekać!
Mój telefon
Mój telefon jest inny.
Szedł do mnie siedemnaście lat.
Teraz mieszka na wsi.
Mieszkanie ma z widokiem na jezioro.
To KTOŚ!
Dużo może!
Jest moim oknem na świat
Ciekawe ile przyniesie wiadomości dobrych
a ile złych?
Czy za czekanie na siebie,
nie odpłaci wiadomością,
której wolałbym nie usłyszeć?
Zostać kimś
Zostać kimś bez urodzenia.
Bez chrztu i bierzmowania,
bez płaczu i pieluch brudzenia.
Bez picia mleka matki
i jedzenia życiodajnej papki.
Zostać kimś bez matki i bez ojca.
Nie korzystać z grzechotek i kojca.
Kimś bez ciała co nie myte śmierdzi.
Bez mózgu co się na mózg sierdzi.
Zostać po prostu kimś bez życia i śmierci.
Zostać wielkim nikim i robić porządki:
Chaos w zbiory galaktyk zmiatać,
dbać o los wszechświata,
przypilnować czasu porządki,
ścierać kosmiczny kurz
i Pegazy paść w gronie poecich dusz.
Szkoda ale
Szkoda, że nie jestem bogaty,
ale przecież nie jestem biedny.
Szkoda, ze nie jestem zdrów jak rydz
ale przecież nie jestem bardzo chory.
Szkoda, że nie mam pięknej żony,
ale przecież nie jest brzydka.
Szkoda, że nie mam wybitnie mądrego syna,
ale przecież jest mądry.
Szkoda, że nie jestem już młody,
ale nie jestem taki stary.
A jednak szkoda, Anie ale.
Pamiętaj
Kiedy twoje ciało i serce
miłość kobiety oplecie pamiętaj!
To pasożytnicza liana.
Jak już będziesz pusty
i nie dasz podparcia, to ona
niby przerażona, poszuka łez otarcia.
Wyssanym uczuciem pijane ramiona,
jak macki
rozrzuci dookoła!
I następne serce i ciało
do wyssania przywoła
Jak to będzie
Jak to będzie kiedy braknie sił,
na trzymanie w ręku wędki i kieliszka
Jak to będzie kiedy nie będę mógł się umyć
I nie będę mógł już chodzić
Jak to będzie kiedy powietrze do płuc,
wtłaczał mi będzie respirator
Jak to będzie kiedy oczy zaczną patrzeć w siebie,
a duszy zaczną rosnąć skrzydła
Piórko i wróbel
Fruwało w górze,
piórko i nieduże.
Lot jego był krótki.
Zaniósł je wróbel do swojej budki.
Gniazdko nim wyłożył,
a potem się na nim położył.
Mogło polecieć wyżej,
gdyby nie zazdrosny wróbel co lata niżej!
MYŚLI
Jeżeli sam siebie drażnisz, to się odszczeknij!
Być nikim, to duża odpowiedzialność.
No i trzeba sobie na to zasłużyć!
Miłość, przyjaźń i życzliwość są złudne. Książki, muzyka i psy są prawdziwe.
Kim jest mag, który uwierzył, że magia jest prawdą?
Można sięgnąć do źródeł i napisać nowe źródło.
Wielu ucieka przed tym co zastali.
Podczas pisania trzeba uważać, by przelany tusz ? nie był kleksem.
Najpiękniej o miłości wypowiadają się ci, którzy opuściła.
O chlebie ci, którzy byli głodni.
Czyżby o muzyce powinni wypowiadać się głusi,
a o urodzie świata ślepi
Podobno jabłko niedaleko pada od jabłoni.
Lecz teraz takie czasy, że syn do ojca przylatuje samolotem,
a dziadek wnuczka może nigdy nie poznać.
Coś mi się wydaje, że masa wytworzonych przez ludzkość śmieci,
byłaby większa niż masa ludzkich mózgów.
Pisanie było jego życiem, czy pisząc, życiem nie ryzykował?
Był tak zdrów, że czuł się nieswojo.
Łatwiej byłoby byś patriotą gdyby nie podatki.
Nikt nie wie lepiej oda nas, że inni są głupsi.
Kiedy z dowcipu śmieje się tylko opowiadający,
to są różne możliwości.
Dlaczego więcej oklasków zbierają opowiadacze dowcipów niż ich autorzy
Słodycz cukru w herbacie nie zmienia się w słodycz wypowiadanych myśli.
Zepsuty samochód przestaje być samochodem.
Chory na cukrzycę nie ma chyba słodkich myśli
Uładzony dowcip jest jak podgrzane zimne nóżki.
Nie wiem, czy to moje pisanie jest dobrze urodzone
I żeby nie było ja z tym prosięciem, co to
tak dobrze żarło i zdechło.
Wielu, mogłoby zacząć wąchać swoje stopy.
Przemysł kosmetyczny okrzepł!
Zdarzyło mi się rozmawiać z moim Ojcem,
o organizacji Jego pochówku tak, jakby to była,
organizacja prywatki. Fajne co?
Czy potrafię tak rozmawiać ze swoim synem?
Czy kanibal soli swoje potrawy?
Nie sądzę.
Przecież w jego daniu jest wszystko czego potrzeba człowiekowi.
Jarosze to obłudnicy i nieuki.
Przyjaciele są jak gotowana woda ? odparowują.
Są ludzie, którzy jedzą psy.
Bywają psy, które
Kto nauczył psy smaku ludzkiego mięsa
Czy poeta może popełnić samobójstwo?
Może , ale nie do końca. Powinien to opisać.
Gdzie jest wzorzec metra? Wiem.
Gdzie do cholery jest wzorzec człowieka?
Jest tak potrzebny!
Widome kalectwo też jest potrzebne. Zastanawia.
Ja i on
Może szargam świętości,
Lecz gdybym się nawrócił
Tych dwóch co są we mnie
Mocno bym skłócił!
Uczłowieczanie
Uczłowieczam psa Korę.
Kora to suka ma.
Z jej strony,
Ten proces też trwa.
Kostura
Każdy ma swoja kosturę
Czyli skostniałą naturę.
No, może nie całkiem.
Jak ją rozruszać?
A może ciałkiem!
Przyjaciele
Miewałem przyjaciół
I dowolne rozmów tematy.
Były na plus i na straty.
Tak było kiedyś.
Już nie pamiętam daty.
Buzia i czasu horda
Zmarszczki na buzi,
Więcej niż tuzin
Pracowników czasu
Rzeźbi ci nie dla grymasu.
Bo gdyby nie ta artystyczna
Czasu horda,
Była by bez wyrazu
Twoja buzia.
Obżarstwo
Dziś rano przy śniadaniu miałem spotkanie,
Z bardzo hardą musztardą.
To było skromne danie.
Musztarda była śniadaniem.
Muzyka taktyka
Dla mnie słuchanie muzyki,
To wyraz życiowej taktyki.
Bez muzyki życie,
To dla mnie wnyki
Tęsknota
Czasem smutek wielki jest tęsknotą
Do zwykłej butelki.
Petycja
Ta śliczna Alicja jest jak petycja do Boga,
Że jedne są ładne, a inne o laboga!
Służba do d.
Pieluchy służą nam
Całe życie.
Za młodu oficjalnie,
A na starość skrycie.
Przerosty
Nie jednemu się,
W głowie mąci ?
Jak zmienić przerost prostaty
Na przerost prącia.
HMM
Starzec sikał i się zastanowił,
Jak taki malec duże dzieci zrobił?
Myślenie zależne
Myślał że się o nią otrze
Ale spostrzegł, że są słodsze.
Myślę, że wszystkie są słodkie
Gdy prącie nie wiotkie.
Pytanie pani D
Pytała p. Dudkowa p.Dudka:
Czy dziś, Ne wystrychnie mnie pan
Na dudka
I wreszcie mnie wydudka
Apetycik
Nigdy nie sięgnie dopieszczonych grona,
Bo zbyt zachłanna ta jej czarna wrona
Pracoholik
Tak współpracował z pielęgniarką,
Że z rozpędu zajął się jej szparką.
Skutek zbieractwa
Sroka co wszystko zbiera,
Kondoma w sreberku zaniosła do gniazda.
Srok mruknął: choć nie pora niech raz da!
Żart natury
W kopalni czy też w sercu zawał.
To taki natury kawał.
To nic innego
Jak jej gra w chowanego.
Polowanie
Nie tylko my zdobywamy panie.
Polują też na nas,
Nie tylko my na nie.
Pytanie
Czy seksualna ciemnota
To cnota?
Przeciwne wiatry
Stary wierny mąż zamarzył ? bryknę!
No i bryknął.
Zaraz wrócił, bo pryknął.
Pszczela niedziela
Weszła pszczoła do monopolowego.
Poproszę kroplę miodu pitnego.
Na to sklepowa ? to się nie opłaca
Ja się nie chcę opić, ja tylko mam kaca!
Mały zysk
Tak ją cnota uwierała,
Że chodzić się bała.
Po defloracji też chodzić się boi,
I pod latarnią stoi.
Słusznie
Słusznie zrugała go za czas
Jak poświęcił na zmaz
No trudno
Chciałm naśladować w pisaniu Leca.
Wyszła heca:
Mózg wrak,
Słów brak,
Tusz jak lak,
Treść jak flak.
Gorzka słodycz
Po pieszczotach przyszły miłości.
Czyżby gorzki ten słodki owoc miłości?
Tylko chcieć
Do baru Pod Krukiem
Miał pod górę i brukiem.
Siąpiło ciemniało
Wizyta widać była udana,
Bo trwała do rana.
To! Sztuka
Po górach bez plecaka chadzała,
Ale szczytów dużo zaliczała.
Przykra odpowiedź
Ej Wy! Pieniądze!
Gdzie wasze żądze?
W kieszeni się ocieracie
A dzieci gdzie macie!
Odpowiedź dały:
My pedały!
Rozrzutny
Tak tego mało od żony dostawał.
A jednak rozdawał.
Przyczyna niedomagań
Niedomagał wciąż
Pewien mąż.
A to mało zarabiał
A to za dużo pił.
Żonę tym osłabiał
I jej zdaniem gnił.
Niedomagań miał więcej:
Lenił się po parę miesięcy,
Nie dopieszczał małżonki,
Choć miał wszystkie członki.
Jak uleczyć faceta?
A może żona nie ta?
Żart natury
W kopalni czy też w sercu zawał.
To taki natury kawał.
To nic innego
Jak jej gra w chowanego.
Schodzę?!
Go – dostałam?
Go – zdobyłam?
Czy o Go – marzyłam?
Schodzę?
Już tu jestem, Tu jestem Ewą!
Schodzić?
Jeszcze jedna flaga!
Wbijam!
Teraz aż na 8000 + 1 metr
Flagi prawie mojej!
Jestem tu!
Państwo ze swoją flagą
Jestem tam
Nie ma Państwa
Jestem Ja! Ewa
Żeby Polska byłą Polską!
To nie ma Polski?
Kto wobec tego, pełni jej obowiązki?
Janku! Żeby była?
Dla Ciebie?
Zapominasz , że to kawał ziemi!
Ty sztandaru jej
Zębami się trzymasz i fruwasz
Pamiętaj, że kiedyś wgryzłeś się w sztandarową czerwień
p. Pietrzakowi
Halo Kosmos!
Tu Ziemia, tu Ziemia!
Jest rozpoznanie
Z jakiegoś robala powstał człowiek
Ten świrus atakuje jak wirus! Od środka!
Wyrywa mi złoto i węgiel;
Fedruje wypija ropę
- dymem mnie truje
Jak go było mało, miałem tylko gorączkę.
Próbuję się bronić, a to zmyć go powodzią,
otrząsnąć trzęsieniem, wypalić pożogą,
Robiłam też okłady z lodu! Teraz próbuję go podgrzać
Nic nie pomaga!
Jak tak dalej pójdzie to jak, to wirus
zniszczy mnie ten świrus!
Chyba zaczynam umierać!
Ratunku
Halo Kosmos !
Tu Ziemia!
Pomocy
Powstał człowiek z jakiegoś robala!
Ten świrus atakuje jak wirus!
Od środka! mnie wypala!
Wyrywa mi złoto i węgiel fedruje
wypija ropę,
dymem mnie truje!
Próbuję się bronić przed zarazą
Zmywam ją powodzią
otrząsam trzęsieniem
posypuję wulkaniczną sadzą
Robiłam też z lodu okłady
Stosowałam różne zagłady.
Nie pomagało nic!
Może ogólne ocieplenie pomoże?
Dam znać jak skutkuje
Oby to nie był dla zarazy pic!
Szykuj pomoc, bo mnie ogarnia niemoc!
Kiepski e rokowanie
Pani Wando
Dawniej nie wiedziałem
co to miłość
Więc nie mogłem Nią obdarzyć,
a o Twoim ciałku
łasym na ciepłe i stałe uczucia
tylko pomarzyć
Kiedy mi w temacie wiedzy przybyło,
Ciebie już w okolicy nie było
Lekarze weterynarii
I cóż było naszym obowiązkiem?
Ratowanie życia zwierząt?
Czy żeby się odpłaciły z nawiązką.
A to jako pociągowe,
A to jako urodziwe
A to jako obfitość na talerzu.
Za nasz trud nie dziękowały
Nie był on w Ich interesie
o czym dobrze wiedziały.
Pani Wanda
Ma wszystko,
Najbardziej zdanie na temat, o który
jeszcze nie zapytałem.
Najsprawniej posługuje się telefonem.
Nie dzwoni!
Dobra zmiana
Patrzcie jak to się zmienia
Kiedyś w kościołach były owieczki
Teraz to kurczaki do skubania
albo baranki do strzyżenia.
Duszpasterstwo
Sypie się z ambony polityczny susz,
To pasienie barankowych dusz.
Tuczą się od tego pasterze
obłudni w wierze
Baranki są strzyżone
i niewolone.
Koniecznie
Trzeba Polskę wyrwać z unii
bo w Polsce za mało chodzi do komunii
Z resortów wyrwać pieniądze
na rydzykowne żądze!
Od małego szkolnictwem ogłupiać młodzież
Żeby kościół miał na odzież.
Myśl
Nieograniczonej radości
z trzeźwości
gratuluję i zazdroszczę
Łzy smutku
Jakże mi Cię żal
Polaku, Polko!
Jakże mi Cię żal
Polski Człowieku!
Jakże się dziwię, że opanowałeś oddychanie
Wcześniej
niż ci Kościół
na to pozwolił
Mamy dziś
Ty jesteś
Ja jestem
Mamy zamiar być nadal.
Ty mnie nie lubisz
ja Ciebie też.
Jednak mieszkamy, żyjemy
tylko tego życia nie kochamy
Pytanie
Czy mógłby zaistnieć INSTYNKT
bez wcześniejszego myślenia
i doświadczenia?
Pytanie
Religia w żłobku
Religia w przedszkolu
Religia w szkole
Religia w wojsku
Polityka w kościele
Jak to nazwać?
Koronalny wyrzut masy
To dobrze, że Słońce
jeszcze nie zgasło
i wstał dzień.
Żeby tylko nie zaświeciło za mocno
Bo to będzie ostatni dzień.
Myśl
Człowiek człowiekowi – człowiekiem.
Coś o miłości?
To poetycki banał,
a dla tak zwanych uczuć – kanał,
Pojęciem miłości
próbuje się zamaskować
najgorsze co w ludzkości
Przeprosiny
Wiem, że ciężko być moim znajomym
Wybaczcie!
Trzeba było być ostrożnym.
Teraz możecie tylko rzucać słuchawkami,
bo mnie to boli
A może te trochę wytrzymacie?
Jakieś dwadzieścia lat?
Jest pismo
Nie wiem dlaczego nazywa się święte.
Czytałem
Powinno nazywać się Święte – Nietknięte
A to po to,
żeby się nie zarazić głupotą!
Gorączka
Leżę z gorączką
ta dziarsko mnie do poduszki dociska
niewidzialną rączką.
Wyciska ze mnie siódme poty tak,
że na inną gorącą
nie mam już ochoty
O jednej takiej
Ta Twoja cipa
Kiedyś pewnie niezła kwatera
po tylu mieszkańcach
to po prostu rudera
Pytanie do wszystkich
Dlaczego szkodzi nam nikotyna,
a śmierć ludzi z głodu
W Afryce już nie?
Pytanie do wszystkich
Dlaczego nadmiar alkoholu na jednostkę zabija
A nadmiar dolarów już nie?
24.03.2013 Kuzynowskie zauroczenie
Opętany przeżyciami
Obłożony latami
Ale taka okazja
Czy w rodzinie wypada?
Czy to nie zasad zdrada?
A może te skrupuły
to przesada?
Czy tylko wolno mi o Tobie marzyć ?
Ja chciałbym się Tobą zakazić!
Dostać od Cienie gorączki
żebyś podobnie się oddała!
Ale bez obrączki!
I za przeproszeniem żebyś
w ten sam sedes srała
i tym się nie krępowała.
Może więc „zgrzeszysz” ze mną
myśleniem i ciałem?
Potwierdź, że nie tylko ja tego chciałem.
Lecz proszę się nie spóźnić
bo się nie przyznam!
że to jest moim marzeniem,
choć na mojej moralności
może położyć się cieniem
Pomnik
Pierwszemu, który zaproponował myślenie
POMNIK?
Łatwo mu było przecież!
Myśl
Wszyscy robią kupy!
Czy wszyscy po sobie sprzątają?
Pytanie
Bóg wymyślił człowieka?
Czy małpa Boga?
Czy
Czy człowieczeństwo człowiecze
Jest człowiecze czy przyrodnicze?
Światy Są!
Ja Je widzę, słyszę, czuję!
Po co są, nie wiem.
Czasem je odwiedzam.
Was też zachęcam.
Zakłopotanie
Jakie to wszystko banalne
Jakie życiowe
Jakie naturalne
Złożone z tych tak prostych,
niepojętych i niezrozumiałych
cząstek i chwil
Jak Cisza
Raz jest zmrokiem
Raz jest światłem
Czasem ją bierzesz
Czasem dajesz
Albo o nią prosisz
jak na siebie krzyczysz
i siebie nie znosisz.
Myśl
Myślę, że nogi to Pegaz
ma dla urody.
Mini ogień
Z iskrzenia powinien być płomień
Jak się drewno z drewnem
nie styka
płomień znika.
Myśl
Gdyby Życie
Znudziło się życiem
Lub miało kaca?
To co?
No proszę, to co?
Myśl
Gdzie jest ten Wszechmocny,
który, spełni wymagania
wszystkich Bogów?
Myśl
Czy myśl ma falę uderzeniową?
Myśl
Przeraża mnie fakt,
że wszyscy uzurpują sobie prawo do bycia ludźmi.
Ostrzeżenie
Panowie,
Uważajcie na Panie,
bo potrafią z Was zrobić papier toaletowy
i używać go zgodnie z przeznaczeniem
Myśl
To proste.
Tam gdzie nie ma nic
to dopiero początek
A jak będzie wszystko
to będzie miejsce na nowe?
Myśl
Czy jest religia za wyznawanie,
której wierni nie płacą?
Myśl
Dlaczego jednej religii wystarczy jako datek parę płatków róży i garstka ryżu,
a inną zadowala podanie finansowego konta w banku?
Myśl
Czas ma przechlapane,
bo każdy ma sposób na jego zabijanie!
Myśl
Kataklizmy!
I co się tak dziwicie>
Żywioły są u siebie!
Myśl
Kiedy Wszystko było pierwiastkami, to bakteria była Bogiem?
Zagadka
Zgadnijcie, gdzie obowiązuje zasada:
Zdegradować osobowości
wynieść na piedestał idiotów
żeby można było nimi manipulować.
Zgadnijcie!
Bardzo trudne pytanie
Ilu ludzi na raz
może bogu
z uwielbienia
włazić w dupę
żeby dostać hemoroidów.
Byłby krwawa ta boska kupa.
A propos
Czy bóg sra?
Kiedy znajduje czas na sranie?
i czym sra?
Rachunek nie sumienia
Przeraziłem się tego wszystkiego
co piszę.
Nie mam granic!
Za nic mam wiarę
miłość także
a nawet życie
a jakże.
To strasznie o mnie mówi!
Trzeba było jednak
nie uczyć mnie czytać
i myśleć
Macie mnie za karę.
Znowu pytam
Ciemność jest rodzajem światła
Człowiek jest rodzajem
człowieczeństwa
Który z tych niematerialnych
bytów
ma większe w kosmosie prawo?
Zazdrość
Gdzieś tam
w kosmosie
Gdzie etylowy jest
Składnikiem
kosmicznego życia
musi być ciekawie,
Wylatuję dziś
w kosmos
Trawa
Być mądrym jak trawa!
Słońce i woda jej strawą
Na zimę kołderki
jej nie potrzeba
Jaki tani byt
O Nieba!
Europo!
Ratuj Polskę
przed powrotem średniowiecza
Wyzwól Ją spod Kościoła pieczy!
Powrót do przeszłości
Maczugą GO
Laską GO
Buławą GO
Smaczna jest potrawa
Z NIEGO
Może jednak stanąć kością
lub na barykadach
ON
Jakaś gilotyna chyba została?
Stwórca nie ogarnia
Skazany niesprawiedliwym wyrokiem
na życie
czekam na odwiedziny
Sędziego
Cisza i wszechobecną pustka
Dlaczego zostałem skazany
Domniemam!
Ale żeby duszę skazać
razem ze mną?
To musi być KTOŚ!
Kim On jest i gdzie urzęduje
Tą nieludzka nadludzkość?
Dzieje
Dzieje się dzieją
Dzieje się nawet w dziejach
Czy tam czas jest w czasie?
Czy nadąża?
Czy powinien zawiesić
swoją działalność?
Pełnia radości życia
Mam tyle lat żem już nie chwat
Mam ciężko chorą żonę,
która na leki i opiekę wydaje mamonę!
Syna też mam lat czterdzieści
Zakochanego rozwódce i dwójce dzieci.
Mam tez głowę pełną myślowych śmieci
Mam też więcej podobnych radości
Już mnie to nie złości
O NIEBA
Czego mi więcej do kochania życia potrzeba?
Liście
Są najpracowitsze
Jesienią kryją się chytrze
Wiosną pobudka
Tworzą to co wdychamy z ochotą
i pozwalają nam być niecnotą!
Myśl
Mógłbym wymienić stare graty, ale co z moim światem?
Myśl
Pracuj po cichu na wielkość, głośno na popularność.
Prawda
Jak wszyscy nią się nacieszyli
Zamienili na kłamstwo.
Bardziej popłaca.
Kiedy ALBA
Ukrywająca cnotę powstania
kiedy zdecyduje się
na wspólne z kosmologią
oszałamianie ludzkości
Czy?
Bozon Higsa
Czy Boska cząsteczka
Wam naukowcom potrzebna jest
do dalszego wyłudzania pieniędzy
do rzekomych badań
nad składową kosmosu?
Myśl
Są tacy, którzy podporządkowują
Swoje życie tak zwanej miłości a potem dziwią się,
Że są życiowymi rozbitkami.
Objawienie
Obłęd, ignorancja, strach
przed sobą,
prośba
o łaskę sił
których nie ma
Obłęd
Uświęcony
przez Kościół
gwoli zarobku
Konstatacja
Nie wszystkim potrzebne są książki,
Niektórym wystarczają
Kazania
Ostrzeżenie
Bezkolorowe światło ostrzegawcze
Krzyśkowi czasem się włącza
Jedzie na oślep
Pytanie
Czy klepsydra to też jakiś życiorys?
Myśl
Życie od urodzenia do śmierci
To jest coś.
Życie z dnia na dzień
to strata czasu.
Bezboże
Jeżeli w nocy, zimą na wsi
płacze pies
To Bóg śpi.
Interesy
Kiedyś przyszedł do mnie
na wódkę Stary Rok
z prośbą bym nie pił z Nowym.
Pytanie lingwistyczne
Dlaczego Bóg nie przemawia
do nas językiem
Azteków
Staropolan
albo wieloma innymi
oraz barzeczami
tylko łaciną:
Poliglotą to ten Pan nie jest.
Jezusiczku
Odmów Ojcze Nasz
I bierz się za robotę!
Ratuj swoje barany przed:
powodzią
tsunami
człowieka przed człowiekiem
tudzież upływającym wiekiem
TY Wieczny
Dzięki Nam
Jezusiczku
Czy konserwowanie głów
innowierców w miodzie
suszenie na wietrze
balsamowanie solą
To Twoje wymysły?
Ty niezły alchemik jesteś!
Sat: to też Twoja propozycja?
Powiedział RABB!
„Gdyby nie było Boga
To niech nas Bóg ma
w swojej opiece”
Mówię Ja!
Nie widzi jak w Jego Imieniu
zarzynają się jego barany?
Śpi?
Niech otworzy oczy i przypierdoli
Niewiernym
Taka uwaga
Przecież na tym świecie
Umierają dzieci zdrowe
prawidłowo poczęte
Muchom i ich larwom
za dom służące tylko w Afryce
pod opieką tego bydlaka Hosera
Co na to „papież”
Uwaga taka
Co z tym czasem ?
Zimą biegnie powoli
Czy latem przed czymś ucieka?
Pretensja
Dlaczego nie znasz
języka hinduskiego i jego odmiany
umierające tam dzieci
w tym języku proszą o życie
Ty pseudo omnipotencie
Hinduskie dusze
to nie Twoje?
Bicie się w piersi
Albo w głowę
Wszystkie dzięcioły
Nie pukały głowami
tyle razy w drzewa
ile razy ja pukałem
Się w swoją głowę
Myśl
Nie fajnie jest czuć jak umierają pomysły
Trudne pytania
Jak pytać subtelnie i bez urazy?
Siebie
Mądryś ty czy głupi?
Jak zapytać męża
czy się nim czuje?
Jak zapytać dziecko
Czy ma ojca?
Jak zapytać żonę
Czy dziecko jest po jej mężu ?
Jak zapytać Papieża
Czy jest Bóg?
Jak zapytać Boga
Kim jest papież?
Jak zapytać pijaka
czy mu wódka szkodzi?
Jak uzyskać odpowiedzi?
OMEN
Którzy dziś próbują pisać lirycznie są głusi i ślepi,
Krew na całym prawie świecie
Się leje
A Oni onanizują się,
poetyckimi zwrotami
o niesieniu pomocy.
Nie da się pociągnąć
do odpowiedzialności
przed trybunałem sprawiedliwości
bo są te skurwysyny
po świecie rozrzuceni
a i wśród nas żyją.
Wszystkich nie znajdziemy
Jedni umrą inni się urodzą.
Czy Pan Bóg chciał
żeby tylu morderców
mordowało
A gdzie to Boże Ciało
przy komunii spożywane
A może Ci mordercy
Z TEGO Ciała
Siłę czerpią?
A Stypa?
To taki ochlaj z radości,
że ten czy ów
Już odszedł
Chciałbym posmakować łez
Cieknących z cudzych oczu
z okazji mojego pogrzebu
Pewnie wszystkie byłyby
Słodkie
Co jest najważniejsze?
Najważniejsze jest gówno
Jego barwa, zapach,
Konsystencja oraz kształt
Ważne jest też, żebyśmy
sami mogli to
skonstatować oraz sami mogli je kształtować
Wiosenne skojarzenia
Nim skowronki uderzą w swe dzwonki
Wcześniej musi obudzić się żyto!
Tam dopiero wśród źdźbeł
domostwo spróbuje zbudować samczyk
jak spełni polecenie
to i dupy dostanie
Jak to w przyrodzie!
I tak nie uwierzyłem!
Nawet nie wiedziałem, że mnie ochrzczono.
Przy bierzmowaniu miałem już świadomość,
że należy klękać bardziej przed klechami niż Rodzicami.
Czy Bóg to wie?
Biedni moi Rodzice!
Buźka Gieniu!
Buźka Staśku!
Czy mogłem się oprzeć?
Dziś tak litościwie
patrzyła na mnie
TA FLASZKA
Uległem!
To nie igraszka
Ma moc
Choć milczy
Działa
Bez dział zwycięża
Ze mną!
Myśl
Można by pomyśleć, że łzy płaczą, one oszukują
Myśl
Pamięć nie jest od pamiętania
Ona jest od szantażu.
Myśl
Królowa – od Króla owa
Chyba, że Elżbieta
Myśl
Całe te ludzkie chęci
zasiedlenia kosmosu
medycznie powinny być zakazane
To przecież zakażanie człowiekiem.
Myśl
Dlaczego jesteś taki pewien
dnia i godziny
Przecież masz żonę i kochającego syna!
Pomyśl
On Ją pojął za żonę
Ona Go za jego pieniądze
Myśl
Słoń - ce
To taki w drodze mlecznej osobnik, który trąbą
Koronalnego wyrzutu masy
może nam przypierdolić
Myśl
Za młodu popełniałem błędy
Dzięki życiowemu doświadczeniu
robienie ich na starość
przychodzi dużo łatwiej
Myśl
Fajnie jest wsłuchać się w siebie w samotności,
tylko po tym co się usłyszy strasznie się bluźni.
Wizyta
Droga Śmierć
bądź
Droga Śmierci
Witam
Pogadajmy
Kogo?
Za co?
Dlaczego?
W tym momencie wycofuję pytanie
Proszę o bliższy kontakt idę się napić towarzysko
W Pani oczywiście obecności
Wiosna 2017
Ciekawe kto Ją obraził?
Wyraźnie się wściekłą!
W różnych miejscach urządziła małe piekła
a to mrozem przymroziła
a to śniegu przyprószyła
a to deszczem podtopiła
Moje kwiaty i szpaki oszczędziła.
Czyżby ją jakiś kosmiczny partner zdradził?
Ja bym mu doradził.
Pożyczę kwiatków, a szpaki zaniosą.
Nie jest chyba taką osą
by się udobruchać nie dała.
Dobrze, że go nie spotkałem
bo pewnie by się pytał
czy ja nie zdradzałem
Bezszypułkowy
Posadziłem dąb bezszypułkowy
blisko tarasu od słonecznej strony
żeby cień dawał.
Wyrósł, daje
ale coś mi się zdaje
że uczucia nie odwzajemnia
Od jesieni do wiosny
liście gubi
jakby się ze mną czubił
Grabię i grabię
A on gubi i gubi
Może zmuszając mnie do ruchu
pokazuje, że mnie lubi?
Pytanie
Czy można umrzeć
bez udziału śmierci?
Żeby sobie odpowiedzieć
na to pytanie, będę musiał
osobiście zaangażować się.
Od czego zacząć, bo
przecież ma ona swoje
prawa i obowiązki!
Podpowiedzcie!
Wszyscy do przyrody należący!
Panie Janie
Boisz się
Oświecenia
pozostaniesz
NIEWOLNIKIEM
Płaczę
nad Tobą
Krzysztof
Ziemia
Niezłe danie
dla ludzkości.
Pogryzie, przełknie
puści bąka.
Myśl
Każda droga to kocie łby
Myśl
Pani Wanda ta z Gdańska
to niezła zawalidroga uczuciowa
Myśl
Nie da się przeżyć życia bez używek użycia.
Myśl
Bywa, ze ktoś Wam okazuje gram serca, a Wy mu odpłacacie kilogramami uczucia.
Oby zasłużyć
Przygotowałem wódeczkę i zakąseczkę
towarzystwa brak trochę mi nie w smak
Nie ryzykuję
Zapukałem do drzwi wieczności
Czy by mi do towarzystwa
jakiej zdrowej dupy nie podesłali
Odpowiedzieli
Na stałe nie
tylko do towarzystwa!
Dobre i to!
Więc gadamy
Na pytanie komu jest potrzebna
Odpowiada: wielu mnie prosi bym przyszedła
ale nie jestem tak ogólnie dostępna!
Trzeba sobie na mnie zasłużyć.
Jak ty Krzysiu
No to buźka.
Powiem wam niezła dupa
Potrafi poderwać.
Jestem już cały jej tylko mimo wódeczki i zakąseczki
terminu mi nie wyznaczyła.
No po prostu zmarnowany wieczór.
Rozmowa z Janem
Na egzystencjalne
pytanie
Gdzie jest Bóg
na razie otrzymałem
dwie odpowiedzi:
Proszę wyjść
Spierdalaj
Pytanie robi wrażenie!
Im więcej mu w ludzkiej
przestrzeni zajmuje ciało
Dla mózgu przestrzeni mało!
Brzydkie M
- Autor: BMZCh
- Odsłon: 6748
Westchnienia
Pod niebem
jest pięknie dziś
od westchnień i dusz
pod niebem jest szaro
od naszych żalów
i gróźb.
Pod niebem jest
pięknie tak
od naszych życzeń
i tęczy barw
pod niebem ulotnie jest
od marzeń
jak lotny ptak.
Czasem spadnie deszcz
jakby pękły
te chmury łez
i poczujesz jak ja
że ten smak życia
dawno już znasz.
Więc znowu
do nieba wznieś
westchnienia i żal
to miejsce jedyne
jest gdzie mieszczą
się nasze marzenia.
Więc znowu
do nieba wznieś
krzyk naszych marzeń
i próśb tam dobrze
i będzie gdy tu na ziemi
zabraknie ci
słów.
10.06.2011r.
Nadzieja
Czasem dla chwili
warto żyć
nawet gdy nam
szczęścia brak
trzeba z nadzieją
dalej iść
bo serce nam
tak karze.
Bo to co się zdarzy
z biegiem lat
to jeszcze czas pokaże
warto o tym śnić.
Pięknych dni będę
szukać dalej
choć się ze mnie
będą śmiać
że życia sens
pojmuję tak
to ja takie marzenia
babskie mam.
Chociaż się wokół
zmienia świat
to miłość przecież
zawsze trwa
więc kiedy przyjdzie
taki czas i da nam
o tym znać
nie zgubmy jej
bo miłość jest
jak wielki las
trudno ją odnaleźć
a jeszcze trudniej
o nią dbać.
02.07.2011r.
Cicha nocka
Gdy zbliża się nocka
świateł przyćmiony blask
księżyc na niebie
już świeci
i niebo pełne gwiazd.
Księżyc do okna mi
zagląda raz po raz
ja spać nie mogę
myśli krążą mi
po głowie
może dziś spełnią
się moje sny.
Bo kiedy oczy zamykam
słyszę jak muzyka
cichutko gra
nie ma jej nigdzie
zapisanej
to szept ciszy nocnej.
Bo to są moje marzenia
im więcej myślę
tym bardziej stają
się prawdziwe
są we mnie takie
marzenia
ale je pozna tylko
ten kto samotności
pozna smak.
To są moje marzenia
widzę gdy cisz nocna
trwa, już wiem
że ważna jest nadzieja
że marzenia piękne są
potrafią się nieraz spełniać.
Już wiem jaką drogą
kroczyć mam
by nie zbłądzić wśród
fałszywych gestów i kłamstw
tylko cieszyć się
z każdego pięknego
dnia.
20.07.2011r.
Wyznanie
Dni bez ciebie
tak powoli płyną
czekam niecierpliwie
na tą chwilę
Serce jak szalone
Bije
zrozumiałam po
co żyję.
Wiem że czujesz
to co ja
za krótko chwila
nasza trwa
niech się chwila
ta zatrzyma
przyjaźń nasza
wiecznie trwa.
A kiedy rozum
karze zwątpić
ludzka złość nas
rozłączy
wtedy słońce
ześle na nas
swój blask
mi znów myśli
napłyną
przez niebo do
gwiazd.
Tam w niebie
Wysokim
daremnie będę
szukać słów
by przyjaźń naszą
zatrzymać znów.
Sierpień 2011r.
1974
Dawno dawno temu
Dawno, dawno temu
w pewien kwietniowy dzień
dziewczyna swego
chłopca spotkała
poszli na spacer
o pięknej przyszłości
marzyli razem.
Nagle pociemniało
niebo zasnuło się
ciemnymi chmurami
? będzie padać.
Dziewczyna prosi
? chodź miły ze mną
do domu,
w domu rodziców nie ma
niepewnym krokiem
chłopak się zgadza
cóż ma zrobić
jak zaraz będzie padać.
Panna drzwi otwiera
lubego do domu zaprasza
ale on grzecznie pyta
czy to tak wypada?
gdy rodziców w domu
nie ma poczekaj
mała ja zaraz wrócę
i wyszedł.
Minęło chwil parę
w tym czasie
rodzice wrócili
na dodatek z gośćmi
no i pełna chata.
Kiedyś tak nie było
jak dziś
o pozwolenie trzeba było
pytać rodziców
czy chłopiec może przyjść.
Dziewczyna z niepokojem
spogląda w okno
co tu robić, myśli sobie
przecież za chwilę
mój miły tu przybędzie.
I tak się stało
on był pewien
że chata pusta
i bez pukania
wkroczył do mieszkania
o dziwo stanął jak wryty
a tu ludzi pełna chata.
Speszył się bardzo
ale szybko nadrobił
swą gafę
przedstawił się
przywitał ze wszystkimi
mile został przyjęty
a śmiechu było
co nie miara.
Popatrzył na swą miłą
miał trochę żal
do niej
ale cóż ona winna
co miała począć
gdy tak się stało.
Cała rodzina
młodzieńca polubiła
i od tej pory
chłopak już śmiało
przychodził do domu
swej ukochanej.
Po niedługim czasie
weselisko było.
20.04. 2011 Jadwiga Matusiak
Burza
Niebo pociemniało
wiatr zerwał się szalony
drzewa kłaniały się w pas
a w oddali ciemność pękała
złowrogim łoskotem.
Wśród symfonii błyskawic
struny deszczu się lały
ulice zalane, szumiały
rwącym potokiem,
zniewolone powietrze
przez burzę, oszalało,
wiatrem uniesione.
Potem nagle ucichło
niebo rozjaśniało
jakby pękło w połowie
i oblało się w tęczę
w przepięknych kolorach
Jadwiga Matusiak
Chodecz 05. 08. 2011r.
Chandra
Siedzę sobie w domu sama
chyba chandrę mam
za oknem deszcz o parapet gra
w taki szary deszczowy dzień
w moim sercu smutek gości
czy zostanie już tak.
Nie chce mi się dziś nic
ale czas tak szybko gna
i jesień puka do mych drzwi
nie wiem na ile starczy
mi tych chwil.
Więc wstaję i idę
w pogodę czy w deszcz
dziś jest mi dobrze, jutro znów źle
trudno tak samotnie żyć
gdzie czas się snuje
od dnia do dnia.
A marzenia takie mam
chciałabym podróżować
zwiedzać świat
i garściami pięknie życie brać
zobaczyć coś nowego
przemierzyć cały kraj od Bałtyku aż do Tatr.
Chciałabym więcej przeżyć
brać z życia co się da
zatrzymać w swej pamięci
każdy dzień
by wspominać w szary deszczowy dzień.
Jadwiga Matusiak
Chodecz 10. 10. 2011r.
Chwila strachu
Siedzieliśmy zalęknieni
patrząc na siebie
pierwszym dreszczem
strachu
jak byśmy chcieli
odnaleźć siebie.
W pewnym momencie
wiatr łoskotem
otworzył okno
przeleciał przez pokój
zniewolone powietrze
oszalało
jakby chciało dodać
nam strachu.
Nagle ucichło
oblekając strach
w spokój
i nic się nie wydarzyło
ogarnął nas spokój
uniósł się zapach
tajemniczej miłości.
Musisz już odejść
bo czas Cię ponagla
swoje życie masz
już poukładane
a serce Twoje
musi mieć spokój.
Więc musze wiedzieć
że Ty już tu nie
wrócisz
ja muszę znaleźć
miłość dla
siebie.
Wrzesień 2011r.
Czekanie
Czekałeś na mnie
nie wiedząc czy
przyjdę
Ja szłam do Ciebie
w nieznanej chwili
w dzień pochmurny
pod parasolem.
Czekałeś na mnie
nie wiedząc czy
przyjdę.
Ja w niepewności
szłam w noc
szarą wśród ulic
migocących lamp
jak drogowskazem
szukałam i szukałam
blasku Twych oczu.
Czekałeś na mnie
nie wiedząc czy
przyjdę
Ja w marzeniach
pragnęłam Cię
spotkać
nie miałam odwagi
by podejść do Ciebie
wiem że byłeś
Twój cień odszedł
ja zostałam sama
i bardziej samotna.
3.10.2011r.
Do gwiazd
Takie ciche marzenie
jedno mam,
skąd się wzięło nie wiem
chciałabym stanąć na
szczycie naszych gór Tatr.
Nie wiem czy spełni mi
się to marzenie
nie każdy ma tyle szczęścia
by spełniły się jego marzenia
ale gdybym była tam
chciałabym ręką
dotknąć gwiazd.
Marzenia piękne są
tego nikt nie może
zabrać nam
a nieraz potrafią się
spełniać, gdy będę
tam wysoko wśród
gór, gdzie gwiazdy
będą tuż, tuż
chciałabym poczuć oddech
Boga i podziękować mu
za wszystko co nam
dał.
Czasem czuję że wielka
dal i to co nie osiągalne
jest gdzieś bliska wśród
nas tylko trzeba uważnie
patrzeć i można dotknąć
wszystkiego co Bóg
nam dał.
Jadwiga Matusiak
Chodecz 05. 12. 2011r.
Dożynki 2011
Jak obyczaj mówi stary
według ojców naszej wiary
w naszej parafii dożynki
zawsze się odbywały.
W pewną sierpniową niedzielę
msza dożynkowa odprawiona
została w naszym kościele.
Po mszy orszak wspaniały
wyruszył do lasu nad
chodeckie jezioro gdzie
dalszy ciąg tej imprezy
odbył się wreszcie.
Cały orszak poprowadziła
orkiestra strażacka
w takt jej grania
wszyscy do lasu maszerowali.
Orszak ten otwarła piękna
kareta wstążkami przybrana
w dwa kare konie zaprzęgniona
w karcie starosta ze starościną
w towarzystwie proboszcza
naszej parafii.
Za karetą korowód wspaniały
kobiety w pięknych strojach
ludowych niosły wieńce
dożynkowe co z mozołem
same wyplatały
i bochnów chleba też nie brakowało
dumnie na tacach nieśli je
gospodarze, to pierwszy chleb
z nowych plonów upieczony.
A za tym orszakiem
reszta mieszkańców
maszerowała widok
był wspaniały
bo to święto, to były dożynki
więc poszły matki poszły
i dzieci
niech ten dzień się święci.
Gdy orszak na miejsce
dotarł słychać było oklaski
tam wiara co na orszak
czekała tak wszystkich
powitała.
Na estradzie pan burmistrz
w towarzystwie radnych
niecierpliwie czekał by
wszystkich serdecznie
powitać.
Schodkami powoli schodziły
panie z wieńcami dożynkowymi
a było ich co niemiara
więc na estradzie prezentowały
wieńce starannie
gospodarze bochny chleba
na ręce burmistrza składali
wierząc że burmistrz chlebem
dzielić sprawiedliwie dzielić będzie
i że nikt w tej gminie
głodnym chodzić nie będzie.
Pan burmistrz gospodarz
gminy powitał wszystkich
serdecznie, za dary podziękował
chleb podzielił sprawiedliwie
i panie chleb rozniosły
wśród ludzi siedzących
na trawie, nikomu chleba
zabraknąć nie może.
Orkiestra jeszcze huczniej
zagrała a wszyscy na
jadło i picie zaproszeni
zostali, co gospodynie
kół wiejskich na tą okazję
przygotowały.
Potem były występy
zespołów ludowych
młodzieży szkolnej
i zabawa trwała
do białego rana.
Przecież to piękna
tradycja naszych ojców
niech będzie zawsze
z pokolenia na pokolenie
przekazywana.
Jadwiga Matusiak
Chodecz 20. 09. 2011r.
Jesień
Złota polska jesień
złote liście lecą z drzew
wirują wiatrem niesione
szeleszczą pod stopami
idąc aleją drzew.
Jesień to pora bardzo smutna
cała przyroda układa się do snu
ptaków coraz mniej
pola pustoszeją
i chłód przejmuje Cię na wylot.
Jesień dni coraz krótsze
czasu coraz więcej
rozmyślania nie ma końca
samotność coraz bardziej boli.
Myśli różne rodzą się w głowie
jak tu dalej żyć
spoglądam w okno,
księżyc w pełni
i niebo pełne gwiazd.
Choć jesień życia mnie
dogania, to nie chcę
go spędzić sama.
Marzę by szczęście
wypełniło serce me.
Jadwiga Matusiak
Chodecz 14. 09. 2011r.
Lato lato
Lato gorące
lato i słońce
lato wiatrem śpiewa
lato w kwiatach mieszka
szumią pięknie drzewa
pola pełne zbóż
lato już ? już.
Latem weselej jest
wiatr włosy rozwiewa
uśmiech na twarzy jest
lato na uczuciach
naszych gra
o miłości daje znak
lato wokół nas
lato żyje w nas.
Lato moich marzeń
budzi w sercu tę
nadzieję ze znów
spotkamy je
latem raj na ziemi
jest i piękniejszy każdy dzień.
Lato lato kochaj
mnie jak nikt
lato lato kochaj
tak niech serca
dwa biją jeden rytm.
Piękne dni przemijają
w mig jak kolorowe sny
budzą w sercu tę nadzieję
że za rok znów lato będzie tu.
Bo gdy lato jest
to piękniejszy cały świat
i słońce ma swój blask
lato lato zostań nam
ale za horyzontem
nieuchronnie mija czas
i nasze lato
żegna nas.
15.08.2011r.
Marzenia
Gdy doskwiera mi samotność
i deszcz o szyby smutną
melodię gra, wtedy
biorę pióro w dłoń i piszę.
Nie trzeba mi wielkich
słów by marzenia moje
zrozumieć każdy mógł.
O miłości marzę by
mnie kochać ktoś mógł
bo kiedy miłość w sercu
jest to piękniejszy
każdy dzień.
Miłość jest jak kwiat róży
o którą trzeba zawsze dbać
siedzę i marzę o swej
miłości bez niej jest mi źle
smutny jest ten świat.
Moje serce jest w rozterce
gdzie ta miłość jest
i znów odpływa gdzieś
kolejny dzień
wiem że spotkam ją
miłość z mojego snu
ona będzie moją już.
Kochać zawsze kogoś trzeba
ale jeszcze piękniej jest
gdy ktoś kocha
Ciebie też.
Jadwiga Matusiak
Chodecz marzec 2011r.
Mija czas
Mija czas, mija kolejny dzień
a ja widzę wciąż stary świat
szkoda, że nie można
cofnąć tamtych lat
może dziś inaczej było by.
Odchodzi miłość
zostaje smutek i żal
tak szkoda minionych lat
dziś pewność mam
że los tak chciał.
Dziś życie zaszło mi mgłą
wciąż zastanawiam się
jak by to było
bez zmartwień i trosk.
Życie nas uczy
ile stron ma świat
tak bardzo żal złudnej
nadziei, że już nigdy
nie będzie tak jak za
dawnych lat.
Były piękne dni,
gdy uśmiech na twarzy był
beztroskie życie szczęściem
obdarzało nas.
Dziś jesień życia dogania nas
a życie wcale nie rozpieszcza
nas.
Więc zastanawiam się
dlaczego kwiat w cieniu
usycha, a w blasku słońca tak pięknieje.
Może spełnią się moje
marzenia i nie zaznam
smutku już, a los
odmieni moje życie.
Jadwiga Matusiak
Chodecz 10. 11. 2011r.
PAMIĘTNIK
Mój pamiętnik to w nim skrywam
myśli swe
Już od dawna jest jak moje
przeznaczenie
czego nie mogę opowiedzieć
w nim opisuję uczucia swe
Ten pamiętnik jest jak lekarstwo
potrafi ulżyć uczuciom mym
Jest jak moja dusza co o
wszystkim wie i moje serce
ukoić chce.
Jeśli samotność stanie się
siostrą nudy, smutku i łez
Należy zadać sobie pytanie
gdzie upłynnić uczucia swe ?
No właśnie mój pamiętnik
od tego jest ..
Gdziekolwiek jestem cokolwiek
robie, jakich uczuć doznam
to w nim opisuję tylko o sobie
O swych marzeniach , uczuciach
nadziei i miłości warto pisać jest
Morze kiedyś ktoś przeczyta ten
PAMIĘTNIK
I wspomni imię Me
Bo życie jest tylko tchnieniem
nie spełnionym do końca MARZENIEM
Jadwiga Matusiak
2013r
MIŁOŚĆ
Czym jest miłość?
powiedz SERCE
Czym jest miłość?
szepnij skrycie.
MIŁOŚĆ --- czy to chwilowy szał,
czy to bajka,
czy ballada,
czy morska głębina
do której tak trudno dotrzeć do
samego dna
MIŁOŚĆ to pochmurny dzień
to burza i deszcz.
MIŁOŚĆ to słońce które ma
piękny blask.
MIŁOŚĆ to całe nasze życie.
Spróbuj bez miłości żyć
a przekonasz się jak puste
życie jest .
Miłość nie ma początku ani końca
ona była jest i będzie, jest cierpliwa
zawsze ufająca, wszystko potrafi znieść.
Życiu nadaje sens, a my nie zawsze
potrafimy ją zrozumieć.
Miłość jest piękna , czasem przyjemna
lecz tylko wtedy, gdy jest wzajemna
Ale jedno jest w życiu pewne
Nie buduj miłości na pisku
przyjdzie fala i zmyje ją precz
żaden ślad nie zostanie.
jedynie tylko smutek i pełno łez
Lecz dla miłości My żyjemy
dla miłości łzy ronimy
dla miłości serca nam biją
Z MIŁOŚCIĄ chcemy ŻYĆ
Jadwiga Matusiak
2013r
Moje ciche marzenie
Gdy nadchodzi wieczorny czas
Gdy pustka i samotność
ogarnia mój dom
To dobry czas by pomyśleć
jak życie zmienić na
lepszy czas.
Rozmyślałam nad tym długo
Jak znaleźć przyjaciela ?
Wymyśliłam ---- znalazłam
W jaki sposób -- to moją
słodką tajemnicą jest.
Po pewnym czasie spotkaliśmy się,
rozmowa była miła, nie kończyła się.
Ta pierwsza chwila w przyjaźń się
zamieniła.
Spotkania i rozmowy telefoniczne
były coraz częstsze
Nasza przyjaźń zamieniła się
w coś więcej i to miłe jest
już samotność nie dotyczy mnie .
Dziś oboje mamy wspólne plany
po to żeśmy się spotkali
By odrzucić samotne dnie i noce
by wspólne życie ogarnęło mnie
Bo świat jest piękny , to jak samemu
przez to życie iść !!!
We dwoje raźniej jest i to piękne jest !!!
Jadwiga Matusiak
2013r
- Autor: BMZCh
- Odsłon: 6529
DUDAŁA
Tutaj, przed laty dwustu bez mała,
groblą na strudze1 staw uczyniono.
Jego się woda na koło lała
i jego siłą ziarno mielono.
Znojny tu żywot wiódł młynarz stary,
bo mu i siły wciąż ubywało.
W młynie2 się wszystko psuło bez miary,
wadliwe koło głośno dudniało.
Być może ludzie z tego powodu
obejście jego Dudałą zwali,
a może przez to, że żonkę młodą
o brak wierności mu posądzali?
Do jego chaty w czasach minionych,
nie znając prawie tutejszej mowy,
wędrowców dwóch przybyło znużonych,
a był już wieczór mroźny ? zimowy.
Dziwnym wprost było, że tak strudzeni
w tobołkach nieśli coś tak ciężkiego,
że się pod nimi gięli ku ziemi,
a nie rzucili w drodze żadnego.
Widocznie cenne dźwigali łupy,
co im nad zdrowie drogimi były.
Gdy już stukali do drzwi chałupy,
zgłodniałe wilki spod lasu wyły.
Dosyć gościnnie przyjęci byli,
młynarka sama ich kurowała.
Oni za wszystko złotem płacili
i wiosna szybko się przybliżała.
Kiedy już słonko śniegi stopiło,
choć niespokojne to były czasy,
gdy tylko sił im więcej przybyło,
poszli ku swoim za wody, lasy.
Skarby gdzieś swoje ukryć musieli,
bo obawiając się złej pogody,
ze sobą tylko niewiele mieli,
gdy opuszczali progi zagrody.
Sami już nigdy tu nie wrócili
i tylko struga jak niegdyś płynie.
Groblę już dawno deszcze rozmyły,
trawą porosły ślady po młynie.
Pół wieku temu w tę okolicę
podobno jakiś Francuz zawitał
i porównując teren ze szkicem,
miejscowych ludzi wokoło pytał,
o to, gdzie miejsce zwane Dudała,
potem ? gdzie młyn stał i gdzie topola,
a może wierzba, która tu miała
rosnąć przed laty na skraju pola.
Lecz wtedy nikt z nich już nie wydolił,
aby to miejsce wskazać dokładnie.
Inni dla samej płochej swawoli
okłamywali jego nieładnie.
Zrozumiał wreszcie, że jest zbyt trudno
znaleźć, co pradziad jego zaniechał,
więc porzucając marzenia złudne,
swój szkic zostawił, a sam odjechał4.
Kiedy się o tym rozeszły wieści,
Chodecz zasłynął jak Eldorado.
Poszukiwacze motyki znieśli
lub dźgali ziemię wokoło szpadą.
Ucierpiał przy tym kurhan pobliski5,
w którym przodkowie urny składali.
Ludzie łakomi na łatwe zyski
ogromne dziury w nim pokopali.
Niejeden przy tym znalazł skorupkę
lub cały garnek lepiony z gliny,
a gdy w nim ujrzał popiołu kupkę,
tłukł go ze złości, choć bez przyczyny.
Dziś znów tu cisza błoga panuje,
wśród której drzemią stare sekrety.
Nikt jej nie mąci, kto piękno czuje
i umie cenić jego zalety.
Mimo to, jeśli jesteś już blisko,
nie niszcząc jeżyn ani leszczyny,
pn? się pod górę przez cmentarzysko,
aby popatrzyć z jego wyżyny.
Wtedy zrozumiesz, ile mozołu
ludzkie istoty kiedyś włożyły,
aby swych przodków tutaj pospołu
uczcić pomnikiem dużej mogiły.
Chodecz, grudzień 1971
CHAŁUPECZKA Z HELENÓWKA
Nie ma na mapie, ale jest na świecie
miejsce, co w Chodczu wskaże każde dziecię.
Już przed stu laty się tu nim zachwyca
syn Pana Stefana Boryssowicza.
Trzynastym dzieckiem był Teodor w domu,
sam do powstania przystał po kryjomu.
Miał osiemnaście lat ? życia początek,
potem był wyrok: Sybir ? lat dziesiątek.
Wytrwał ? i tutaj, gdzie zbierała żniwa
straszna cholera ? z pomocą przybywa.
Wsławił się także w Europie całej
talentem, jako lekarz doskonały.
On to chaszczami porośnięte zbocze
począł zamieniać w ustronie urocze
i swego rodu siedzibą uczynił,
ozdobił parkiem i pałacem (mini).
Wart Pac pałaca? ? jak Helena, która
godnie ? wszak prawa Teodora córa ?
o wszystko dbała, nowy las sadziła
i dzieląc ? wybór krewnym zostawiła.
A dziś jej dzieci w części Helenówka
pobudowali domek-łamigłówka,
co Baby Jagi chatkę przypomina,
lecz tu nie piernik na dachu ? to trzcina.
Również nie wsparty jest na łapie kurzej,
tylko na skarpie ? na kamiennym murze.
Dach jego cały w różne strony krzywy,
a w środku bajka ? widzisz same dziwy!
Choćbyś obejrzał w życiu kawał świata,
nie spotkasz takiej jak ta dziwo-chata.
Piórem zbyt trudno o niej opowiedzieć,
by Chałupeczkę poznać ? trza ją zwiedzić.
Z jej okien widać chodeckie jezioro,
które w dniu każdym, każdą roku porą,
pięknem urzeka mieszkańców i gości.
Jemu i Świteź urody zazdrości!
I znów jak dawniej ? jak za czasów dziada,
wszystkim podziwiać ten kącik wypada,
bo jest prawdziwą perłą w Chodczu całym,
mieście kochanym, chociaż takim małym.
Chodecz, lipiec 1978
CZY TO DZIWNE?
Żonie swej poświęcam
Przystanęła przy mnie Muza.
Cichy jej szept uchem czuję:
?nie odwlekaj tego dłużej,
ja ci słowa podyktuję?.
Rzadko człeka to spotyka,
by się takie Coś prosiło
i trzy grosze swoje wtyka
tam, gdzie dziś by ich nie było.
Ja jej na to: ?cacy, cacy?,
wszak nie pora na te sprawy.
Mam dwie ręce pełne pracy,
tom tych szeptów nie ciekawy.
Na coś jednak się zanosi,
chciałbym wyczuć, w czym jest sprawa.
Raz namawia mnie, raz prosi,
coś aż nazbyt mi łaskawa.
Jeszcze pracy nie przerwałem,
kombinuję, gram na zwłokę.
Nieraz z nią kłopoty miałem,
komuś nawet wyszła bokiem.
Lecz mnie nadal napastuje,
jak Cyganka wróżbą nęci,
że ulegnę, już to czuję,
choć nie miałem zrazu chęci.
Więc namowom ucha daję,
pojedyncze słowa chwytam.
Już na kartce to zostaje
zapisane, a więc czytam:
?ja się tobą opiekuję,
byłam nieraz ci natchnieniem.
Przykro, że się mnie traktuje
jakbym była tylko cieniem.
Przyznam ? Panu Bogu trzeba
dać pierwszeństwo ? coś poświęcić.
Lecz Kupale ? dobre nieba!
Lub do Łady tak się wdzięczyć!
Zjawę Strzygę przypomniałeś,
której oby już nie było.
O mnie wspomnieć nie myślałeś,
nawet ci się to nie śniło!
A ostatnie twe wybryki?
To już się z rozsądkiem m?a.
Wybierz zatem ? Angeliki,
bale, Ele pierwsze, czy ja?
Wiele lat minęło, przeto
nie bez racji ci się żalę.
Zrozum ? jestem też kobietą.
To ci nic nie mówi wcale??.
Szybko pamięć przywołałem ?
prawdę mówi rzeczywiście.
Zbyt długo to odkładałem,
czas naprawić, oczywiście.
Więc skruszony w pierś się b?ę,
w dłoń całuję swe kochanie.
Poprawię się, obiecuję ?
tak tłumaczę zaniedbanie:
?Chęci dobrych mam ja wiele,
ale czas tak szybko płynie
mnie przy Tobie, mój Aniele,
że nim zacznę, już dzień minie.
Tyś mi pierwsza przed innymi,
tylko godnych słów nie znałem,
by Ci radość sprawić nimi,
więc je wokół rozdawałem?.
Niebo się rozpogodziło
(Długo chmurki nie zobaczę),
Muza łezkę uroniła,
ja przerwaną kończę pracę.
Chodecz, styczeń 1980
GRZYBIARZE
Nieczęsto można znaleźć borowika,
co młodsi nigdy rydza nie widzieli.
Lasy się kurczą, starodrzew zanika,
a nas, jak wilka, coś ciągnie do kniei.
Czekamy zimę, wiosnę i cześć lata,
by ? kiedy przyjdzie odpowiednia pora ?
wstawać przed świtem, przebyć choć pół świata,
a znaleźć czasem tylko muchomora.
Nieraz zmoknięci, głodni, wyczerpani,
wlokąc z wysiłkiem już nogę za nogą,
musimy przyznać, żeśmy zabłąkani,
bo leśne ścieżki tak nas zmylić mogą.
Lecz nie zdradzamy naszym towarzyszom,
jak nas ucieszył ich widok z oddali,
skrywamy radość, więc tylko usłyszą,
ile tam grzybów myśmy uzbierali.
I z dumą koszyk ku nim pochylamy
? są czarne łebki, maślaków bez liku
i smaczne sójki i gąski stadami,
jest też borowik ? pośrodku w koszyku!
Grzybiarz zna grzyby, zbiera je w skupieniu.
W jego koszyku są różne kolory
i smaki różne, które w połączeniu
dla podniebienia ? to same walory!
Większość z tych grzybów różne nosi nazwy,
gdy nie znasz dobrze ? nie ufaj pozorom.
Nic smakowaniem nie odróżnisz, każdy
psi ma truciznę mocno utajoną.
Z atlasem grzybów, jeśli początkujesz,
wchodź w las i jeszcze pytaj się grzybiarza
w każdym momencie, gdy niepewność czujesz
lub odpoczynku okazja się zdarza.
Na odpoczynek dłuższy szkoda czasu,
tylko łyk picia, mała kromka chleba,
a nogi same niosą znów do lasu,
bo do pełnego kosza zbierać trzeba.
Wreszcie należy powrócić do domu.
Przed nami znowu jest drogi pół świata
i obieranie ? nie oddam nikomu
tej przyjemności ? póki służą lata.
Listopad 1994
JAK POWSTAŁA TA KUPAŁA
Za tamtych czasów zawsze się czciło
imię kolegów w firmach ? przy pracy.
Było wesoło i wszystkim miło,
tak ucztowali wszyscy rodacy.
Kiedy się w trakcie petent pojawiał,
wiedział, jak wielką gafę uczynił.
Grzecznie przepraszał, z wolna się cofał,
wprost bił się w piersi, że tak zawinił.
Czasem ktoś powstał, by go obsłużyć,
niech wie sierota, że litość mamy
i dobre serce, by mu usłużyć
w takim momencie! Widzicie sami!
Podobnie było w naszym zakładzie.
Już o dwunastej imię Jerzego
było na ustach całej obsadzie
zaopatrzenia i technicznego.
Z upływem godzin troska powstała,
jak tu urządzić Janom przyjęcie?
Aż ze dwudziestu jest ich bez mała,
żadnej roboty przy takim święcie!
Trzeba by zająć w lesie polanę,
bo na jeziorze wyspa ? odpada!
Można by kogoś zgubić nad ranem,
tak być nie może i nie wypada!
Lecz na polanę mogą przyjść goście,
nic to nie szkodzi, mile widziani.
Jeszcze plakatem wszystkich zaproście,
przecież kanapki przyniosą sami!
Wszystkim ognisko przygotujemy,
by mogli ogrzać swoje kiełbaski.
Harmonię z sobą też przyniesiemy,
będą bajania, śpiewy, oklaski!
Na dzisiaj dosyć ? zróbmy zebranie
koniecznie jutro i omówimy
wszystkie szczegóły, jakie zadanie
kto weźmie, komu co przydzielimy.
Tak burza mózgów się rozpętała,
wciągniem do pracy młodzież klubową.
Mikrofon może by szkoła dała,
jeszcze kapelę jakąś ludową.
Urząd da przydział nam na kiełbasę
oraz estradę w lasku przy wodzie.
Mietek dowiezie drewno przed czasem
i on ogniska pilnować może.
Jeszcze, by pieśni jakieś powstały,
niech pisze każdy, kto chce i umie.
Legendy, bajki, dobre kawały,
to wszystko będzie przyjęte w tłumie.
Włodek wypisze nam ogłoszenia,
a na nich program imprezy cały.
Pod jakim hasłem słać zaproszenia?
To oczywiste ? z nazwą ?Kupały?!
Przyjęto chętnych, by udział wzięli:
Pani Teresa z młodzieży krocią,
Pan Janikowski ? szef swej kapeli,
wianków sznur cały i kwiat z paprocią!
Przez dni sześćdziesiąt wszystko zrobiono.
Legendy, pieśni wokół zebrano,
próby, ćwiczenia przeprowadzono.
Co brakowało ? to dopisano.
Zabawy, pieśni, wianków puszczanie,
ognisko, tańce, harce, oklaski.
A o północy ? kwiatu szukanie
i znowu tańce trwały do brzasku!
Połowa Chodcza i okolicy
była widownią, czyniła harce.
Brali w tym udział i urzędnicy,
i firm zarządy, młodzież i starce!
Takiej zabawy dotąd nie znano,
bez haseł, hołdów, władzy nie czczono.
Głośno powtórki się domagano
za rok ? i pomoc postanowiono!
Trzydzieści pięć lat teraz upływa
i dzieje się nam różnie zmieniały,
jednak co roku wciąż się odbywa
impreza z nazwą naszej Kupały.
Przypomnieć tutaj jeszcze wypada,
że tę najkrótszą noc w roku czciła
już prapraprzodków naszych gromada
i tę tradycję nam zostawiła.
Ładnie to w Starej baśni przedstawił
Józef Kraszewski, stąd przykład mamy.
I w takim stylu każdy się bawił,
dzisiejszą młodzież też zachęcamy.
Chodecz, 2011
STRZYGA
Za dawnych czasów, o których stary
tylko dąb w Zb?ewie pamiętać może,
pośród polany w borze bez miary
stał Strzyga, czyli kamienny bożek.
Z czyjej on ręki dostał swą postać,
jaka dźwignęła go w górę siła,
od kogo imię zjawy mógł dostać?
To tajemnica wieków okryła.
Do dzisiaj jednak z jego imienia
wioska tamtejsza Strzygi się zowie.
O dawnych dziejach bez zatajenia
niechaj legenda ta nam opowie.
Z głową okrągłą w tułów wciśniętą
był stóp trzynaście wysoki cały,
twarz miał okrutną, wcale nie świętą,
jakby z niej stale gromy padały.
Strzyga panował ? na tę krainę
zsyłając mory, nagłe konania,
pożogi, wojny i klęski inne,
bo takie były jego zadania.
Drżał przed nim ludek spokojny, cicho
składał ofiary i bił pokłony,
bał się rozgniewać przeklęte licho,
wymyślał gusła i zabobony.
Nikt nie wie, ile wieków tak było,
lecz kiedy Bolko tron objął cały,
nowego Boga osiedlał siłą
w miejsca, gdzie stare dotychczas stały.
Dotarły sługi jego do Strzygi,
lecz tu niełatwe mieli zadanie.
Najpierw dość dużo było fatygi,
aby go dźwignąć na wielkie sanie.
Następnie wołów pokaźne stado
ciągnęło śluzę z bożkiem ku wodzie.
Za nimi wioska całą gromadą
szła z ciekawością wielką i w trwodze.
Gniewny był Strzyga za swą zniewagę
i wyczekiwał stosownej chwili,
kiedy dwaj knechci przez nieuwagę
w pochodzie zbytnio się doń zbliżyli.
Wtenczas się szybko na bok przechylił,
na ziemię stoczył i obu zdusił.
Zmarli oboje w tej samej chwili.
Miejsce to Mstowem się zwać dziś musi.
Sługom na miejscu pogrzeb sprawiono
nowym obrządkiem ? przez pogrzebanie.
Woły na nowo w jarzma wprzężono,
by dalej ciągły z bożyszczem sanie.
Wlekli go z większą uwagą teraz,
lecz któż przewidzi wszystkie przeszkody.
Wszak człeka rozum za mały nieraz,
gdy ze złą mocą idzie w zawody.
Strzyga niechętnie opuszczał gaje,
wśród których powstał oraz panował,
kiedy minęli już borów skraje,
aż do połowy w piasku się schował.
Daremnie woły karki prężyły,
rwały powrozy, ciężko stękały.
Dokończyć dzieła brakło już siły,
bo ludziom także ręce pomdlały.
Odpocząć trzeba ? tak rozmawiają,
a więc pod borem biwak rozbili.
Jedni ognisko już rozniecają,
dwoje inne prace czynili.
Na duży ogień miechem dmuchają
i grzeją jakieś żelaza stare.
Potem w nie szybko młotem pukają
i leją wodą, bo widać parę.
Po tym biwaku pamięć została
od dziadów ? wnukom, z ojca do dziecka.
Dziś dumna z tego jest wioska cała
i nosi nazwę Huta Chodecka.
Snem pokrzepieni nazajutrz z rana
oraz modlitwą i jadłem sytym,
na wpół złamali bożka-bałwana,
dłutem i klinem młotami wbitym.
Stąd Bogołomi nazwa powstała
i do tych czasów jest znana jeszcze,
a woły Strzygę we dwóch kawałach
do wód jeziora dowlokły wreszcie.
Po stromym brzegu łatwo już było
kulnąć w głębinę te oba głazy,
lustro jeziora się otworzyło
z pluskiem potężnym jak grom dwa razy.
Myśleli ludzie, że z nim skończyli,
bo ślad nie został żaden na wodzie,
lecz się zawiedli ? tym się zmylili ?
wciąż nieszczęściami nękał ich srodze.
Odtąd już dziewięć wieków minęło,
jak utopiony w Głęboczku leży,
lecz i w głębinę ? jego to dzieło ?
zbiera ofiary i grozę szerzy.
Ktokolwiek płynie po tym jeziorze,
choćby nie wierzył w legendy słowa,
kiedy się chmura z wiatrem ukaże,
niechaj się spiesznie na brzegu chowa.
Nie każdy bowiem ustrzec się zdołał
i dziś już sobie przebywa w niebie,
jeśli go Strzyga zwabił i wołał,
a był zbyt śmiałym i pewnym siebie.
Chodecz, czerwiec 1975
- Autor: BMZCh
- Odsłon: 7063
Przedstawiamy, odwiedzającym nasze strony niezwykły fragment zbiorów kolekcjonera
z szeregów naszego Bractwa.
Na pewno każdemu z nas przychodzi zaraz na myśl kilka popularnych zbiorów kolekcjonerskich, jak filatelistyczne czy numizmatyczne ale w tym wypadku to kolekcja wyjątkowa. Zapewne nikt z Państwa nie miał okazji zobaczyć takiego zbioru polskich, służbowych nakryć głowy. W pierwszej kolejności są to nakrycia z okresu PRL-u. Zadziwia
ich różnorodność dostępna w ramach jednego zawodu lub formacji, służyły do ochrony głowy w różnych warunkach oraz podkreślała przynależność. Używane były tak niedawno
a już stają się unikatami trudnymi do zdobycia, cieszy nas, że jest ktoś kto chroni je przed zapomnieniem.
Zaczeliśmy od formacji straży pożarnej, Milicji Obywatelskiej, przyszła kolej na kolej czyli PKP. Zobaczymy również PKS, PLL, ZHP, straż przemysłową. Ozdobą kolekcji są czapki górnicze z kolorowymi pióropuszami, zapewne niewielu chodeczaków-kujawiaków wiedziało dlaczego pióropusze są w różnych kolorach.