Poezja nigdy nie jest prosta i przyjemna. Te same słowa wypowiedziane ustami wielu osób potrafią mieć różne znaczenia, a splecione z nich zdania mogą sprawić kłopoty w pojęciu ich sensu.
Opisując otaczający nas świat, nasze poglądy, nasze przeżycia, wypływamy na ocean wyobraźni. Podczas rejsu po nim kłębiące się myśli tworzą coś na wzór utworu literackiego, który przez krytyków może zostać nazwany nic nie znaczącym wierszykiem. Dla autora jednak, jest on czymś bezcennym. Jest pamiątką z rejsu po oceanie wyobraźni.
Wiersz ma zainteresować, zmusić do postoju, pobudzić wyobraźnie, niekiedy być przestrogą. Stosowana przeze mnie forma przekazu może denerwować odbiorcę, a poruszana tematyka nudzić. Do każdego tekstu napisana została muzyka.
Od wielu lat piszę ?do szuflady?. Myślę, że nadszedł czas, by lokalne środowisko zapoznało się z niektórymi fragmentami mojej pseudotwórczości.
Non Nomen
?paradoksalne spojrzenie (moje zniewolenie)?
oślepiony mrokiem w moim świecie panującym,
nie czuję nic
ogłuszony milczeniem buntowników śpiących,
nie potrafię śnić
oszukany prawdą z ust ich płynącą,
nie chcę wierzyć znów
poparzony zimnymi łzami,
nie będę oczekiwał na radosny cud... nie...
porażony piorunem w słoneczny dzień,
umieram na łące
zagubiony w labiryncie bez ścian,
widzę dusze płaczące
podążam do nich, chociaż jestem martwy, ja idę, ja żyję?
pragnę krzyknąć, lecz nie mogę,
piję morze moich słów
kłamstwo prawdę w sobie ma
w zakłamaniu jestem ja
nie zabijesz nigdy śmierci, uwierz mi...
noc jest dniem bez blasku Słońca
początek jest bratem końca
w moich snach ja nie mam żadnych snów...
rozśmieszony dramatem przyjaciół moich,
upijam się sam
pogrążony w rozpaczy szczęśliwych dni,
w komedii znów gram
złamałem linijkę krojąc chleb,
rysując siebie ołówek zniszczyłem
oddałem do naprawy mózg,
a radio do psychologa zaprowadziłem
nie chciałem słuchać polskich bzdur,
mój słuch raniony nimi był
przeczytałem melodię twą,
wysłuchałem to co napisałeś mi
odnalazłem zaginiony tekst,
antypolityczne słowa trafiły do mnie
wartości utraciły sens,
a ja będę pogrążony w śmierci żył pogodnie...
kłamstwo prawdę w sobie ma
w zakłamaniu jestem ja
nie zabijesz nigdy śmierci,
uwierz mi...
noc jest dniem bez blasku Słońca
początek jest bratem końca
w moich snach ja nie mam żadnych snów..
?moja twarz?
i patrzę na swoją twarz
raz widzę dobro
a raz zło
raz światło dnia
a raz noc
i patrzę tak bez życia
bo oczy jakby martwe ...
i krzyczę na cały głos
tak niewyraźnie
odchylam się
i zmieniam perspektywę spoglądania
a różnic wielu nie ma
bo to jednak wciąż moja twarz
uderzam w lustro i ranię dłoń
ranię twarz i myśli też
nie ujrzysz uśmiechu
i łez radości mej
i patrzę na ciemną krew
jak wino osłabia mnie...
zamykam świata drzwi
samotnie idę śnić
odwrotnie piszę historię snów o wojnie dusz...
i patrzę na swoją twarz...
bo główną rolę gram ja...
?mogę?
mogę zamknąć pewien rozdział mego życia
mogę zniknąć i zapomnieć i uciec stąd
mogę wyssać swoją krew, zaspokoić pragnienie
i zobaczyć Wasze twarze wpadające w zdumienie
mogę rozpocząć batalię o Ciebie kochanie
mogę odzyskać to, co zostało mi zabrane
mogę iść przed siebie z krzykiem szalonym
lecz czy będę z siebie zadowolony...(?)
mogę spalić paczkę fajek i paść zjarany
mogę przypalić sobie skórę i patrzeć na rany
mogę pić drogie wina i zasypiać nachlany
i być tym bardzo usatysfakcjonowany
lecz nie będę podążał za blaskiem marzeń
będę śnił wiecznie bez żadnych wrażeń
będę pisał liryki subiektywne, ekspresyjne
i popadał co sekunda w stany depresyjne
może kiedyś się obudzę i zobaczę Ciebie
czuwającą nad mym ciałem pogrążonym w gniewie
kochającą każdą wadę i ubytki w charakterze
spowodowane tą okropną ciszą w eterze...
odurzony miłością, upojony szczerością
pokłócony z życiem, naćpany radością
przepalony samotnością i fałszywą wolnością
zniknę ...
?mur?
uspokoję ból i ogarnę marzenia
zaciągnę się szczęściem jak nigdy
tak blisko od wiary stracenia
jeden krzyk i mur nie do przeskoczenia...
chociaż chcę,
nie mogę stąd odejść
i znaleźć się po stronie wolności
mur za wysoki dla mojej słabości
i ciągle rośnie na grobie miłości
a po drugiej stronie jest wiosna
taka jak ta, o której wciąż marzę
nie zobaczę jej nigdy,
bo ja sam zbudowałem ten mur ...
ja pragnę
ja marzę
ja kocham
lecz tylko w marzeniach, bo tak chcę
nie wierzysz w słowa moje...
bo nie obchodzę już Cię...
może kiedyś zburzę ten mur...
może wskrzeszę miłość umarłą
i opróżnię radości wór
i oddam Ci wszystko co mam...
?łzy przeze mnie?
..nie mogę żyć daleko
gdy wiem, że łzy przeze mnie
...makijaż rozmywają
a miał trwać permanentnie
marzycielem wiecznym chcę być
i przyszłości sny kreować już dziś
z wiatrem w górę unieść się...
i na ziemię nie spaść ...
jak najwyżej ,tam gdzie wolność
gdzie samotność nie tnie serca
bo tam uśmiech jest miłością
świat ten wojen nie pamięta...
lecz...
...nie mogę żyć daleko
gdy wiem ,że łzy przeze mnie
...makijaż rozmywają
a miał trwać permanentnie
"nowonarodzeni"
a gdy znikną czarne myśli
i narodzę się na nowo
wszystkie słowa będą białe
będę inną już osobą
miłość w sercu mym rozbłyśnie
a nienawiść zniknie we mgle
razem będziemy oczywiście
po raz pierwszy życiem
cieszyć się
kiedy wiosna w głowach naszych
sprawi, że znów zakwitniemy
odejdzie myśl o śmierci
zrozumiemy, że żyjemy
mocniej będę kochał Ciebie
bo zrozumiem co to miłość
mocniej będę kochał Ciebie
będę żył tak jak chcę
przecież wiemy czego chcemy
wszystko dobrze rozumiemy
zniszczmy mur przeszłości
i oddajmy się miłości
cieszmy się sekundą każdą
żyjmy wolno i radośnie
każde z nas będzie gwiazdą
która niebawem rozbłyśnie ...
i wszyscy nas zobaczą...
(...)
Słońce gaśnie
Wiatr nie wieje
Tylko ciemność
Cisza
Pustka
Nicość mnie przeraża
A mój Anioł już nie mój
Znów ja sam ...
I pod skrzydłem swoim białym
Już nie mnie ochraniać będzie...
A zamknięte jego oczy
Nie zobaczą mnie w obłędzie...
Tylko pustka
Cisza
Spokój
I ja w całym tym spokoju
Nie pozbieram swoich myśli
Cisza rani słuch poważniej
Niż huk armat pod Bejrutem
Niczym wariat z twarzą dziecka
Co przebija uszy drutem
Ktoś opuścił mnie za wcześnie
Tylko pustka
Smutek
Żal
Lepiej w ciemność wpaść tak nagle
Zamiast trwać ...
Mój Aniele wróć ...ja błagam
Oddaj ciepło skrzydeł swych
Przywróć serca mego bicie
Stłum krzyk ciszy i ...bądź ...
Nie opuszczaj mnie już nigdy
Daj nadzieję ...
Czas i tak mnie zniszczy kiedyś...
Ale dzisiaj proszę ...bądź ...
Bo ja ...
Potrzebuję Cię...
Słońce znowu blaskiem swoim
Moją twarz oświetli w dzień...
Noc nie będzie wiecznie żywa
A ja znowu rzucę cień...
"śnić ? Nie!"
ten ostatni raz odwiedzę świat a potem odejdę stąd na zawsze
ten ostatni raz głęboko w oczy twe popatrzę
ten ostatni raz pomyślę o tym jak mogło być cudownie
i odejdę stąd tam gdzie nie znajdzie mnie nikt...
i nie będę już śnił
nie ...
nie będę już śnił
nie ...
bez emocji
bez smutku i radości
w nicości pogrążony...
pustką odurzony...
czemu tak łatwo stracić wiarę w to co innym pozwala żyć
czemu trudno znaleźć miarę by zrozumieć żalu byt
przecież mógłbym wznieść się w górę i przed siebie podążać
lecz zbyt ciężko było szczęścia wór samemu rozwiązać...
i nie będę już śnił
nie...
nie będę już śnił
nie...
bez emocji
bez smutku i radości
w nicości pogrążony...
pustką odurzony...
zawiedziony...
"zakowolnik"
bo ja jestem tylko głodnym niewolnikiem
zakochanym w córce swego Pana
szukam wyjścia i mam tunel pod śmietnikiem
gdy ucieknę ona znów zostanie sama
wybrać wolność i zabić miłość na zawsze
czy w niewoli zza krat na nią patrzeć
i dotykać w myślach dłoni i całować
każdego wyboru będę żałować
i karanym być przez Pana swego
za miłość, która istnieć nie powinna
i czuć ból zadany z rąk jego
ale ona jest bardzo silna
nie ucieknę i w cierpieniu będę kochał
stawię czoła Panu swemu i zwyciężę
nasza miłość będzie krwią poplamiona
a świat będzie się z nas śmiał....